25 sierpnia 2012

Rozdział 32.

Ciągle się śmiejąc, złapałam Louis'a za łokieć i pociągnęłam go w stronę szkolnego wyjścia.
-No to poznałeś już Tracy. - wyszczerzyłam się.
On tylko kolejny raz parsknął śmiechem i wyprowadził mnie ze szkoły. Wróciliśmy na parking i podeszliśmy do naszego samochodu. Władowaliśmy się do środka, a Lou przekręcił kluczyki w stacyjce.
-A co ty w ogóle robiłaś przy tych drzwiach? - zapytał nagle, a ja spojrzałam na niego tępo.
Wywrócił oczami.
-Wiesz, wtedy co... - zawstydził się - wtedy, kiedy cie uderzyłem.
-Szukałam telefonu. - spochmurniałam, bo przypomniało mi się, że zgubiłam komórkę.
-Zadzwonić do ciebie? - zaproponował.
-Okej. - westchnęłam zrezygnowana, bo nie wierzyłam w to, że znajdę zgubę.
Louis złapał swój telefon, wybrał mój numer i nacisnął zieloną słuchawkę. Po chwili usłyszałam wibracje, dobiegające z mojego plecaka.
-Ekstra. - skomentowałam. - Ciągle tu był.
Louis się zaśmiał i wyjechał ze szkolnego parkingu.
-To teraz jedziemy do nas. - oznajmił.
Pokiwałam głową i zaczęłam wpatrywac się w krajobraz za oknem.
-A Violet nie chciała jechać? - spytał.
Pokręciłam głową.
-Pokłóciła się z Harry'm. - oznajmiłam ze smutną miną.
Tomlinson nie był ani trochę zdziwiony.
-Wiedziałeś o tym? - zapytałam ze zdenerwowaniem.
-Harry mówi mi o wszystkim. - mruknął.
-Violet też mi mówiła o wszystkim. - sapnęłam. - A teraz... nawet nie wiem, czy się jeszcze przyjaźnimy.
-Czemu wam się... nie układa? - spytał po namyśle.
-Skąd mam wiedzieć? - podparłam brode reką.
Zapanowała cisza.
-Zaproś ją do siebie, pogadacie... - zaczął.
-Dobrze, psychologu. - przerwałam mu, szczerząc zęby.
Louis skręcił w jakąś ulicę.
-Ee... nie mówiłem ci, ale dzisiaj u nas jest... Lux. - spojrzał na mnie kątem oka.
-Czemu?
-Jej rodzice czasem ją u nas zostawiają, jak muszą coś załatwić. - wzruszył ramionami.
Ucieszyłam się. Uwielbiałam małe dzieci. No, a wkrótce... będę miała jedno w domu.
Lou wyłączył silnik i okazało się, że już jesteśmy na miejscu. Wyskoczyłam z samochodu, zabierając ze sobą swój plecak. Podeszliśmy do drzwi wejściowych i weszliśmy do środka. Rzuciłam plecak w kąt przedpokoju i zdjęłam buty.
-Jestem księżniczką! - zawołał nagle piskliwym głosem jakiś chłopak.
-Słucham? - zdziwiłam się.
Tommo zrobił niepewną minę - chyba też nie miał pojęcia o co chodzi - i ruszył zaciekawiony korytarzem. Dogoniłam go. Po chwili znaleźliśmy się w salonie. Ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam tam Liam'a, przebranego za dziewczynę.
Wytrzeszczyłam oczy. Payne był ubrany w kolorową spódnicę i bluzkę na ramiączkach. Na głowie miał małego kucyka, a na ustach czerwoną szminkę. Stanęliśmy z Louis'em jak wryci. Liam najwyraźniej nas nie zauważył, bo w dalszym ciągu spacerował po pokoju, balansując biodrami jak modelka.
-Jestem piękną księżniczką! - zawołał po raz kolejny cieniutkim głosikiem.
I wtedy Lou wybuchnął śmiechem. Payne odwrócił głowę i wyraźnie się zawstydził, gdy zobaczył, że się na niego patrzymy.
-Co ty robisz?! - zawył ze śmiechu Tomlinson.
-Emm... karmimy Lux. - Liam podrapał się z zakłopotaniem po karku.
Rozejrzałam się po salonie i ujrzałam rozwalonego na kanapie Niall'a, który wmuszał kaszkę w siedzące mu na kolanach dziecko.
-Liam ją zabawia. - wytłumaczył szybko blondyn.
-Liaaaaam! - zawołał Louis, ciągle skręcając się ze śmiechu.
Lux tez się śmiała. Pokazywała Liam'a palcem i posłusznie jadła to, co dawał jej Niall. Przynajmniej wygłupy "księżniczki" przyniosły oczekiwany skutek.
-Ja... już chyba pójdę się przebrać. - bąknął Payne.
Wybuchnęłam śmiechem, dopiero gdy opuścił salon. Lux była tak zainteresowana mną i Louis'em - a raczej naszym dzikim śmiechem - że nawet nie zwracała uwagi na to, że Niall ją ciągle karmi. Starałam się uspokoić, ale widok Tomlinsona, walącego głowa o ścianę, sprawił, że nie byłam w stanie. Zasłoniłam sobie oczy, aby nie widzieć Louis'a i opadłam na kanape obok Horana.
-Cześć Lux. - parsknęłam śmiechem.
Uśmiechnęłam się przyjacielsko do Niall'a, który odpowiedział mi uśmiechem i odstawił na stolik pustą już miseczkę po kaszce.
-Gdzie reszta? - zapytałam, nie zwracając uwagi na chichoczącego pod nosem Lou.
-Emm... Hazza u kumpli, a Zayn i Danielle w kuchni - oznajmił blondyn, "patatając" Lux.
-Danielle? - zdziwiłam się.
-No tak przyszła do Liam'a. - uśmiechnął się Horan.
Wstałam z kanapy i mijając Louis'a, który wciąż nie mógł opanować śmiechu, wyszłam z salonu. Podreptałam w kierunku kuchni. Zastałam tam Malika i dziewczynę Liam'a.
-Hej. - uśmiechnęłam się do siedzącej przy stole Danielle, która popijała herbatę.
-Hej - odpowiedziała mi z uśmiechem.
Podeszłam do Zayn'a, siedzącego naprzeciwko Danielle i pocałowałam go lekko w usta. Chciałam usiąść na krześle obok, ale Malik pociągnął nie za koszulkę i chcąc nie chcą wylądowałam na jego kolanach. Uśmiechnęłam się słodko do swojego chłopaka i musnęłam wargami jego policzek.
-Co tam się działo w salonie? Liam mnie wygonił. - poskarżyła się Danielle, gdy skończyliśmy się "miziać" z Zayn'em.
Parsknęłam śmiechem.
-Liam przebrał się za księżniczkę. - zaśmiałam się, a Zayn i Danielle wytrzeszczyli oczy. - Chociaż księżniczkę niezbyt to przypominało.
Dziewczyna Payne'a zaczęła się śmiać, dokładnie w momencie gdy Liam wszedł do kuchni. Był już w normalnym stroju.
-Czemu się śmie... - zaczął i raptownie urwał. - Mabel - krzyknął!
-Co się stało? - zaśmiałam się głośno.
-Jak mogłaś im powiedzieć? - jęknął Liam, rzucając we mnie leżącym na blacie jabłkiem.
Spudłował; zamiast we mnie, trafił w Zayn'a. Ten złapał się za głowę.
-Znowu w to samo miejsce. - skrzywił się, a ja znowu się zaśmiałam, bo przypomniało mi się, jak Malik uderzył się głową o gałąź.
Liam zapłonął rumieńcem i odwrócił wzrok od Danielle.
-A ty się ze mnie nie śmiej, bo ci zrobię krzywdę. - mruknął mi Zayn do ucha.
Moje ciało przebiegły przyjemne ciarki. Rzuciłam Malikowi specyficzne spojrzenie.



Hah coś takiego xP Louis rozwala system XD


Spojrzałam na Liam'a.
-Przepraszam. - powiedziałam, uśmiechając się do zawstydzonego chłopaka. - Nic się przecież nie stało.
Spojrzał na mnie ze złością. Danielle wstała z krzesła i podeszła do Payne'a.
-Idziemy do tego kina? - zapytała.
-Jasne. - sapnął Liam i wysłał mi ostatnie groźne spojrzenie.
Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, a gdy wyszedł z kuchni, zachichotałam.
-Chodź do chłopaków. - zaproponowałam Zayn'owi i wstałam z jego kolan.
Po chwili znaleźliśmy się w salonie. Usiadłam na kanapie koło Louis'a i Niall'a. W końcu tylko oni i Zayn byli dzisiaj w domu. Ach, no i była jeszcze Lux.
Spojrzałam zdezorientowana na Tomlinsona, który wydawał przeróżne dźwięki, aby zainteresować dziewczynkę.
"To chyba najszczęśliwsze dziecko na świecie" pomyślałam z uśmiechem, patrząc jak Zayn pochyla się nad małą i coś do niej mówi. "Nie dość, że cały czas się nią zajmują, to jeszcze za opiekunów ma chłopaków z One Direction."
Przyglądałam się Louis'owi i Zayn'owi oraz temu jak zabawiają niemowlaka. Malik położył się na kanapie i posadził sobie Lux na brzuchu, a Tommo stroił dziwne miny. Wcale mnie to nie zdziwiło. Bo w końcu to Louis był od zabawiania towarzystwa, co nie?




***



Lou zaczął nucić kołysankę. Z uśmiechem spojrzałam na Lux, zasypiająca w ramionach Tomlinsona.
-My może pójdziemy - szepnął Niall, spoglądając na mnie i na Zayn'a.
Pokiwałam głową i mimo, że dalej chciałam się przyglądać Louis'owi - nie chcę nic mówić, ale będzie świetnym ojcem - wyszłam razem z resztą z salonu. Niall od razu poleciał do kuchni, a ja i Zayn postanowiliśmy pójść na górę.
-To o czym chciałaś mi powiedzieć? - zapytał się Malik, gdy już znaleźliśmy się na jego łóżku.
Wyprostowałam się i z uśmiechem na twarzy powiedziałam:
-Będę miała rodzeństwo.
-Naprawdę? - uśmiechnął się szeroko Zayn.
-No tak. - wyszczerzyłam się.
I wtedy zaczęłam mu nawijać o tym, jak bardzo się cieszę z ciąży mamy. Zdziwiłam się, że chciał tego słuchać, ale nie protestował, więc po prostu gadałam dalej.
Nagle przypomniało mi się to, jak Louis spojrzał się wtedy na mój brzuch. Jakby podejrzewał, że było w nim ukryte dziecko. Mina mi posmutniała. Chyba żadna dziewczyna nie chciałaby być uważana za grubą. Zamilkłam i zaczęłam rozmyślać.
-Co się stało? - zapytał Zayn, bo przerwałam mój wywód.
-Zayn... czy ja jestem gruba? - zapytałam po chwili, zaciskając zęby, żeby się nie rozpłakać.
No cóż, byłam znana z tego, że łatwo się rozklejam.
On spojrzał się na mnie jak na chorą umysłowo.
-Nie...? - uniósł brwi.
Jakoś nigdy nie myślałam o sobie, że jestem gruba. Uważałam, że mam dobra wagę. Ale teraz... już nie byłam tego taka pewna.
Odwróciłam głowę i przygryzłam wargę.
-Czemu tak myślisz? - zmartwił się Zayn, łapiąc mnie za łokieć.
Wzruszyłam ramionami.
-Mam gruby brzuch. - stwierdziłam z naburmuszoną miną.
-Nie sądzę... - złapał mnie za dół koszulki.
-Co ty robisz? - przeraziłam się.
-Sprawdzam, czy masz gruby brzuch. - powiedział jak gdyby nigdy nic i spróbował podciągnąć do góry moją koszulkę.
-Zostaw. - wystraszyłam się i odtrąciłam jego rękę.
Jeszcze tego brakowało, żeby zobaczył mój tłusty brzuch i stwierdził, że mogę w nim zmieścić niemowlaka.
-Czemu? - zmarszczył czoło.
-Bo tak. - mruknęłam i dla bezpieczeństwa położyłam donie na swoim brzuszysku.
-Widziałem cię w stroju kąpielowym i stwierdzam, że twój brzuch jest w porządku - zrobił poważną minę.
-To było dawno - skrzywiłam się.
Zayn westchnął.
-Naprawdę nie jesteś gruba - wywrócił oczami i położył swoją dłoń na mojej.
Zrobiłam naburmuszoną minę. Tymczasem on szybko podniósł moją koszulkę.
-Niee!! - krzyknęłam i zasłoniłam sobie brzuch dłońmi.
Przetoczyłam się na bok.
-Przestań! - jęknęłam.
Nagle rozległo się pukanie.
-Zayn, jak nie chce, to jej nie zmuszaj! - zawołał Louis przez zamknięte drzwi.
Spojrzałam szybko na Zayn'a, który poruszył brwiami w śmieszny sposób. Nie mogłam się powstrzymać i parsknęłam w śmiechem.
-A ty nie podsłuchuj! - krzyknął Malik i rzucił poduszką w drzwi.
Korzystając z zamieszania, zakryłam z powrotem swój brzuch i przycisnęłam do niego ręce.
-Nigdy go nie zobaczysz. - zaśmiałam się drwiąco i zeskoczyłam z łóżka.
-Jeszcze się dziwisz. - rzucił mi groźne spojrzenie.
Uśmiechnęłam się z wyższością.
-Ale wróć tutaj. - poprosił.
Pokręciłam głową ze złośliwym uśmiechem.
-Obiecuję, że już cię nie będe rozbierał. - parsknął śmiechem.
Też się zaśmiałam i usiadłam obok niego. Wtedy Zay  dotknął ustami mojego ucha. O Boże.
-chyba, że tego chcesz. - wychrypiał.
Przyspieszył mi oddech. Poczułam ciarki na całym ciele. Jezu, czy ten chłopak wie, jak na mnie działa? Cholera, pewnie tak, przecież ciągle to wykorzystuje.
Nie miałam pojęcia, jak uspokoić serce, tłukące się jak oszalałe w mojej piersi. Zacisnęłam dłoń w pięść, zdając sobie sprawę, że właśnie otrzymałam pewną chwilę. Przez krótką chwilę (naprawdę krótką !) zastanawiałam się, czy jej nie przyjąć. Ale potem przed oczami stanął mi obraz Louis'a, przykładającego oko do dziurki na klucz. Stłumiłam śmiech. O nie, na nic się nie będę zgadzać, gdy w każdej chwili do pokoju może wparować Lou. On jest do tego zdolny.
Poczułam, że się rumienię i spuściłam lekko głowę.
Zayn zaśmiał się cicho pod nosem i pocałował mnie w policzek.




*oczami Harry'ego*
Trzeba coś zrobić z tym fantem. O Boże, gadam jak mój dziadek. Czyżbym robił się do niego podobny? Oby nie. Nie chcę ciągle puszczać bąków i narzekać na cały świat.
Odgoniłem od siebie idiotyczne myśli, które jak zwykle kłębiły się w mojej głowie. No, ale jak już mówiłem - trzeba coś zrobić z tym fantem i przeprosić Violet. Zamyśliłem się. Kurde. Niepotrzebnie się na nią darłem. Ale jak tu spokojnie wyrażać swoje zdanie, kiedy ktoś wmawia ci jakieś głupoty? Bo owszem, może ostatnio mniej czasu poświęcałem swojej dziewczynie, ale to wcale nie znaczy, że mam ją w dupie! To chore, że ona mogła tak pomyśleć.
Sapnąłem i zatrzymałem wóz. Odgarnąłem loki z czoła i wyszedłem z samochodu. Pokonałem odległość dzielącą mnie od małego sklepiku i po chwili znalazłem się w środku.
-Dzień dobry. - przywitałem się z kobietą sprzedającą kwiaty.
-Dzień dobry. - odpowiedziała z uśmiechem. - Co podać?
Rozejrzałem się po kwiaciarni w poszukiwaniu jakiegoś pomysłu. Nawet nie wiedziałem co lubi Violet.
-Największy bukiet jaki macie. - zadecydowałem.
Babka odwróciła się i zaczęła szukać odpowiedniej wiązanki.
-Co się stało, że dajesz komuś taki wielki bukiet, co? - zaczęła rozmowę.
-Musze przeprosić dziewczynę. - odpowiedziałem, obdarzając kwiaciarkę słodkim uśmiechem.


Musiałam to tu wstawić *.*

-Na pewno ci wybaczy. - pokiwała głową i wróciła do szukania. - Ten może być?
Pokazała mi spory bukiet. Pokiwałem głową.
-Będzie idealny. - uśmiechnąłem się szeroko.
Kwiaty były naprawdę ładne. Gdybym był dziewczyną... - oczywiście nigdy nie będę - chciałbym takie dostać. Postanowiłem dołączyć do wiązanki bilecik ze zwykłym "przepraszam", więc przekazałem kobiecie instrukcje i już po chwili wychodziłem z kwiaciarni. Uważając, żeby nie rozwalić bukietu położyłem go ostrożnie na siedzeniu pasażera. Usiadłem na miejscu dla kierowcy i włączyłem silnik. Zastanawiałem się, czy czegoś jeszcze nie kupić dla Violet, żeby moje przeprosiny były efektowniejsze. Oczywiście wiedziałem, że najwięcej zdziała szczere "przepraszam", a nie drogie prezenty, ale mimo to stwierdziłem, że mały upominek polepszy sprawę.
Z głową pełną pomysłów odjechałem spod sklepiku i zacząłem wypatrywać kolejnego celu. Już po dziesięciu minutach parkowałem pod sklepem z artykułami RTV i AGD. Nie, nie chciałem kupować Violet plazmy na całą ścianę. Taki "prezencik" chyba jedynie pogorszyłby sytuację. Wyskoczyłem z auta i szybkim tempem - żeby kwiatki nie zdechły - ruszyłem w kierunku budynku. Po chwili już stałem przy półce z filmami dvd i szukałem czegoś, co będę mógł obejrzeć dziś wieczorem z moją dziewczyną. Z niepewnym wyrazem twarzy przyglądałem się romansidłom i zastanawiałem się który wybrać. Co jak co, ale na TAKICH filmach się nie znałem. Chyba że... Chwyciłem "Love Actually" i przyjrzałem się opakowaniu. Oglądałem ten film - i to nie raz - więc byłem pewny, że spodoba się Violet. Lepiej wziąć tę płytę, nić potem męczyć się z jakimś beznadziejnym... czymś.
Tylko był jeden problem. Gdy ostatnio oglądałem "Love Actually" rozkleiłem się na scenie ślubu. A jeśli przytrafi mi się to i tym razem...? Jezu, wyszedłbym wtedy na totalnego mięczaka. Bo co za normalny chłopak szlocha w ramię swojej dziewczynie, tylko dlatego, że się wzruszył filmem? O nie, byłbym wtedy mega upokorzony.
Podrapałem się po skroni i jeszcze raz obejrzałem pudełko. A gdybym tak... po prostu wyszedł z pokoju, gdy zacznie się wzruszająca scena? No pewnie! Powiem, że coś przyniosę, czy coś! Dumny z siebie poprawiłem marynarkę i ruszyłem w kierunku kasy. Szybko kupiłem płytę i wyszedłem ze sklepu.
Wskoczyłem do samochodu, film rzuciłem gdzieś na bok i przekręciłem kluczyki w stacyjce. Okej. Teraz prosto do Violet.
Jadąc do niej, ciągle powtarzałem sobie w myślach, to co chciałem jej powiedzieć. Brzmiało to całkiem dobrze.
Kiedy w końcu dojechałem, ciągle nie czułem się gotowy na tę rozmowę. Ale nie mogłem być babą.  Jak facet, to facet! Wziąłem głęboki oddech i złapawszy bukiet oraz film, wysiadłem z samochodu. Podszedłem do drzwi, prowadzących do jej domu i po kolejnym sapnięciu zapukałem głośno do drzwi. Jezu. Kwiaty trzymałem przed sobą, żeby były dobrze widoczne.
Otworzyły się drzwi. Bogu dzięki stała za nimi Violet, a nie jej rodzice.
-Harry? Co ty tu robisz? - zapytała, zaskoczona moją obecnością.
Ale chyba mile zaskoczona. Taką miałem przynajmniej nadzieję.
Serce zabiło mi mocniej. Odetchnąłem.
-Chciałem... cię przeprosić. - powiedziałem szybko. - Nie powinienem był wtedy krzyczeć, nawet jeśli byłem wkurzony. I... - wziąłem kolejny oddech. - ...rozumiem jak się czujesz, wiem, że ci przykro, że mnie często nie ma... I... ja naprawdę się postaram, żeby teraz było lepiej... - nie wiedziałem co jeszcze powiedzieć.
Kurde, w mojej głowie brzmiało to lepiej. A tu, w realu wyszło jakbym był jakimś... jąkającym się dzieciakiem.
-I... nie wiem co jeszcze powiedzieć... Po prostu... przepraszam. - spuściłem lekko głowę i wręczyłem Violet kwiaty.
Po chwili spojrzałem na nią niepewnie.
-To ja przepraszam. - odezwała się w końcu. - Przesadzałam.
Po tych słowach zrobiła krok naprzód i przytuliła się do mnie mocno. Uff. Już myślałem, że nie przyjmie przeprosin. Po chwili się od niej oddaliłem. Uśmiechnąłem się słodko.
-Mam film. - pomachałem jej przed nosem pudełkiem z płytą.
-To wejdź, obejrzymy sobie. - uśmiechnęła się i wpuściła mnie do środka.
-Jesteś sama? - wszedłem do środka i rozejrzałem się.
-Tak. - kiwnęła głową.
Zdjąłem buty i podążyłem za Violet do kuchni.
-Chcesz coś pić? - zapytała, wstawiając kwiaty do wody.
-Emm... nie. - przestąpiłem z nogi na nogę.
Przeszliśmy do salonu. Violet szybko nastawiła płytę i już po chwili siedzieliśmy i oglądaliśmy mój ulubiony film. W międzyczasie przegryzaliśmy zrobionym przed chwila popcornem.
Całkiem miło nam się oglądało. Ale kiedy tylko zaczęła się scena ślubu, poczułem łzy cisnące mi się do oczu. Cholera.
-Emm... - Violet, ja jednak sobie przyniosę picie. - wstałem szybko z kanapy.
Spojrzała na mnie zaskoczona.
-Daj spokój, jesteś gościem. Ja ci przyniosę. - też wstała.
-Ale ja... - zacząłem.
-No siadaj. - wywróciła oczami. - Zatrzymaj jeśli chcesz.
Ale ze mnie idiota! Mogłem powiedzieć, że idę do toalety! Gdy tylko Violet wyszła z pokoju rzuciłem się na poszukiwania pilota. Nie żeby zatrzymać - wtedy i tak bym obejrzał potem tę scenę - ale żeby przewinąć. Rozrzucałem poduszki, zaglądałem za jakieś ozdóbki, stojące na szafkach... pilota nigdzie nie było. Jezu, to niemożliwe. Akurat teraz, nie go nie ma, co? To są chyba jakieś jaja. Tymczasem film leciał. Zastanawiałem się, czy się nie schować za kanapę i nie zatkać sobie uszu, ale stwierdziłem, że gdyby Violet weszła dziwnie by to wyglądało. Harry Styles siedzi skulony w kącie. Nie, nigdy.
Tymczasem zaczęła rozbrzmiewać piosenka "All You Need Is Love". No kurde, nie. Poczułem, że szczypią mnie oczy. Gardło mi się zacisnęło. Usiadłem z powrotem na kanapie i dyskretnie zakryłem uszy. Ale nim to zrobiłem, z mojego oka poleciała jedna, jedyna łza. Już miałem ją otrzeć, gdy do pokoju wróciła Violet.
-Harry? - spojrzała na mnie, ocierającego łzę.
-Co? - udałem, że nie wiem o co chodzi.
-Płaczesz? - zdziwiła się.
Odchrząknąłem.
-Nie. - zaprzeczyłem.
Do cholery, przecież to była jedna, maciupeńka łza! Violet usiadła na kanapie obok mnie. Podała mi picie, bacznie mnie obserwując. Piosenka w tle wcale mi nie pomagała. Jeszcze raz odchrząknąłem.
-No chodź. - Violet się uśmiechnęła i rozłożyła ręce, żeby mnie przytulić.
Bez słowa się w nią wtuliłem.
-To wszystko przez ten film. - wymamrotałem ze złością.
Misja zrobić z siebie pajaca - ukończona.





***************************************************************************************************




Haha biedny Harry XD Okej, okej ;] No więc mam już 15.000 wejść i 14 obserwatorów  ;3
Więc ten ostatni wątek <z Harry'm> zrobiłam po to, aby pokazać wam, że Styles'owi jednak zależy na Violet. Wiem, że wczesniej mało opisywałam ich związek... (głupia ja), ale teraz postanowiłam dać tę scenę. c; Mam nadzieję, że jest okej xd

No i jak zwykle PRZEPRASZAM. miał być wczoraj rozdział, ale jest dzisiaj ;X Mam nadzieje, że nie wyszedł za krótki. ; (

Przy okazji - rozwalił mnie ten komiks. xDD Zobaczcie sobie ;pp
W następnym bd hmm... głównie Mabel, Peter i... pewnie dam albo Niall'a & Evę, albo wreszcie podaruję Louis'owi jakąś damę XDXD
Więc, żegnam, pozdrawiam i zapowiadam następny rozdział w piąteczek :3 <najpóźniej>


Dodałam tą fotę, bo... patrzcie na te laski xD  Wyobraźcie sb, że siedzicie sb gdzies w parku, a tu Lou i Liam na rowerkach xD

Też tak robię, Lou ;D

To mnie rozwala xd

Loooooouis ^.^


Jaki on jest uroczy *.*

omg o.O


Kocham to <3

10 komentarzy:

  1. Ahahahahahahahahhahahahaah! Wszyscy w domu śpią a ją głupia drę morde ze śmiechu :) świetny rozdział. Harry pozwala system!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no masara :) najbardziej zabawne opowiadanie :) Najbardziej mi sie podobał Liam w roli księżniczki :) śmieje sie dalej jak głupia :) dziekuje Ci za to :D
    Bela <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne! Misja ukończona. To mnie rozwala :D Ja się prawie posikałam ze śmiechu a wszyscy w domu patrzą sie na mnie jak na idiotke! Jestem genialna -,-
    http://spotkanie-po-koncercie-1d.blogspot.com/
    http://przypadkionedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny. !!
    Czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hahhaha omg jak ja uwielbiam to opowiadanie :D znowu cieszę mordę do laptopa xD hahha Masz świetne poczucie humoru :P te wszystkie zabawne historie, są po prostu genialne :D Princess Liam rozwala system :P I ten biedny Harry ;) KOCHAM TO!
    -Marchewkowa

    OdpowiedzUsuń
  6. jejku jakie to świetne wszystko jest :D najbardziej zabawne opowiadanie jakie czytałam :) masz świetne poczucie humoru :D dziekuje Ci za to ze poprawiłaś mi humor <3
    -smile-

    OdpowiedzUsuń
  7. Idealnie <3 kurde dlaczego Harry jest taki słodki :)
    czekoladaa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejciu, fenomenalne! Ta mała jest naprawdę najszczęśliwszym dzieckiem na świecie, w końcu zajmują się nią chłopaki z 1D. <3
    Tylko pozazdrościć. Rany, super, że dodajesz te animacje. Strasznie urozmaicają blog. ;)
    Scena z Violet i Harrym niezwykle słodka. Rany, rany On się rozkleił.
    'Misja zrobić z siebie pajaca - ukończona" ;o xDD
    Uwielbiam Twoje poczucie humoru i sposób w jaki piszesz.

    Ściskam cieplutko!
    Andziaaaa. ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam<3 aż brak słów :D
    directionerka <3

    OdpowiedzUsuń