9 sierpnia 2012

Rozdział 30. ^.^



-Przyjedziecie niedługo? - zapytała mama Zayn'a i przytuliła swojego syna.-No pewnie. - Zayn poklepał ją po plecach.
Nadeszła w końcu chwila wyjazdu. Wszyscy już się z nami pożegnali i pozamykali się w swoich pokojach, jedynie mama Zayn'a wciąż nie mogła się z nami rozstać. Od dziesięciu minut stała z nami w drzwiach.
-Zadzwonię jeszcze dzisiaj, dobrze? - Zayn oddalił się od matki.
-Dobrze. To w takim razie... cześć. - uśmiechnęła się i przytuliła mnie na pożegnanie.
Jakoś udało nam się wyjść. Szczerze mówiąc, gdy Zayn żegnał się z mamą, trochę chciało mi się płakać. Ale mi się często chciało płakać, więc to nic dziwnego, że w takiej sytuacji też się wzruszyłam.
Chciałam coś powiedzieć coś pocieszającego do Zayn'a, ale nie miałam pojęcia co. Złapałam go tylko za rękę i się uśmiechnęłam. Odpowiedział bladym uśmiechem.
Podeszliśmy do samochodu Hazzy i każde z nas zajęło swoje miejsce. Zayn przekręcił kluczyki w stacyjce i zaczął wyjeżdżać z podjazdu.

Zaczęłam rozmyślać nad tym co zrobię po powrocie do Londynu. Hmm... Może spotkam się z Peterem? Albo z Violet. Ostatnio rzadko się widujemy. Mogłam też wyskoczyć gdzieś z Louis'em. Nie wiem. Jeszcze nad tym pomyślę.
Była dwunasta. W normalnych krajach o tej porze w czerwcu świeci słońce. Ale nie. W Wielkiej Brytanii muszą być chmury.
Ale już niedługo wakacje. Miałam nadzieję, że z tej okazji chociaż przez kilka dni będzie świeciło słońce.
Po jakiejś godzinie jazdy poczuliśmy, że musimy cos zjeść. Zaparkowaliśmy więc pod małym barem i weszliśmy do środka. W dziesięć minut zaspokoiliśmy głód i wróciliśmy do auta. Właśnie miałam do niego wsiąść, gdy usłyszałam, że ktoś do mnie dzwoni. Zerknęłam na wyświetlacz komórki i uśmiechnęłam się do siebie.
-Cześć Peter! – odebrałam, otwierając drzwi od samochodu. – Coś się stało?
W końcu zwykle miał jakiś powód, dla którego do mnie dzwonił.
-Nie, nic. Chciałem tylko pogadać. – odpowiedział.
-Okej. Co słychać w Londynie? – zaczęłam, siadając bokiem na siedzeniu dla pasażera.
Nogi wystawiłam na zewnątrz i poprawiłam grzywkę.
-Jak to, w Londynie? – zdziwił się.
-No wyjechałam, zapomniałeś?
-Aaa, faktycznie! – zawołał.
-Czyżby alzheimer? – zaśmiałam się.
Zayn wypuścił głośno powietrze z płuc. Najwyraźniej sugerował, żebym zakończyła rozmowę. Zignorowałam go i przypomniałam Peterowi, gdzie byłam w ten weekend.
-No przecież wiem, po prostu zapomniałem. – mruknął. – Wiesz, jak ma się już tyle lat co ja, nie pamięta się niektórych rzeczy – westchnął teatralnie.
Zachichotałam, odwracając się na chwilę do Zayn’a i patrząc, jak ten ze zniecierpliwieniem stuka palcami o kierownicę.
-Jaaasne – zaśmiałam się. – A właśnie, kiedy masz urodziny, dzieciaczku?
-Za tydzień, dorosła babo – mruknął Peter, a ja znowu się zaśmiałam.
-Nie wiedziałam, że to już tak niedługo! I jak obchodzisz tą swoją „słit sixteen” ? – zapytałam.
-Jeszcze nie wiem. Jak do mnie wpadniesz po powrocie, to coś razem wymyślimy – oznajmił.
-Jakie my?? Sam będziesz wszystko wymyślał! – powiedziałam, żeby po chwili dodać:
-A tak naprawdę, to umówimy się kiedy wrócę.
-Mabel… - jęknął zniecierpliwiony Zayn, przypominając mi o swoim istnieniu.
-Czekaj. – syknęłam do niego.
Co mu się tak śpieszyło? Z powrotem przystawiłam komórkę do ucha.
-Okej. – powiedział Peter.
-Nogi! – zawołał Zayn i klepnął mnie w kolano.
Co? Jakie nogi? Spojrzałam niezbyt inteligentnie na chłopaka. Wywrócił oczami i pokazał mi na migi, żebym schowała stopy do samochodu. Wyszczerzyłam się i zrobiłam to, o co prosił Malik.
Zamknąwszy drzwiczki, kontynuowałam rozmowę z Peterem. Katem oka zobaczyłam, jak Zayn odpala samochód i powoli odjeżdża spod baru. Nagle zadzwonił telefon Malika. Ten wyjął go jedna ręką z kieszeni i przyłożył go do ucha.
-Hej. – mruknął do słuchawki.
Zatkałam sobie prawe ucho, żeby nie słyszeć rozmowy Zayn’a i skupiłam się na tym, co mówi Peter.
Nagle usłyszałam zgrzyt.
-Czekaj chwilę. – powiedziałam do mojego młodego przyjaciela i odstawiłam telefon od twarzy.
-O Boże. – wymamrotał Zayn. – Chyba w coś przywaliłem.
Rzucił telefon na siedzenie, nawet się nie rozłączając i wysiadł z auta, zostawiając włączony silnik. Przeszedł do przedniego, prawego światła.
-Harry mnie zabije – jęknął.
-Muszę kończyć – powiedziałam szybko do Petera i się rozłączyłam.
Wysiadłam z samochodu, chowając telefon do kieszeni. Podeszłam do miejsca, w którym stał Zayn i z przerażeniem spojrzałam na wielką rysę, znajdującą się tuż nad światłem. Ostrożnie dotknęłam kreski palcami. To nie był tylko zdarty lakier. Wyżłobienie było dość głębokie jak na taką drobną stłuczkę.
-Chodź, musimy znaleźć jakiś warsztat – sapnął Zayn i wrócił na siedzenie kierowcy.
Z powrotem zajęłam swoje miejsce. Malik złapał komórkę i powiedział do słuchawki:
-Emm… zadzwonię później. Cześć.
-Kto to był? – spytałam.
-Harry – skrzywił się, chowając telefon do kieszeni.
Zaczął się wycofywać, tym razem jednak uważał, żeby w nic nie stuknąć.
-Ale ze mnie idiota – mruknął sam do siebie.
Nie zaprzeczyłam. Rzeczywiście mógł sobie wtedy darować rozmowę przez telefon. Wyjechaliśmy na ulicę i rozpoczęliśmy poszukiwania warsztatu.
Znaleźliśmy go już po dziesięciu minutach. Wyglądał na jakiś wiejski zakład, w którym pracuje tylko jedna osoba. Przełknęłam ślinę i modląc się, żeby Harry nie popełnił morderstwa, przyglądałam się Zayn'owi, wysiadającemu z auta. Chłopak wszedł do warsztatu, do którego prowadziła otwarta brama i skręcił w bok, szukając jakiegoś mechanika.Malik wrócił chyba pięć minut później w towarzystwie pulchnego, zarośniętego faceta w za szerokich spodniach.
Obydwoje stanęli przy lewym, przednim świetle samochodu i wpatrzyli się w rysę. Postanowiłam do nich dołączyć, więc szybko wysiadłam z auta i obeszłam je, tak aby widzieć pęknięcie na masce.
-W ile może pan to zamalować? - zapytał Zayn.
-Synku... nawet jak to zamaluję, będzie widać wyżłobienie. - zacmokał mechanik. -  Będę musiał najpierw to wyrównać, a dopiero potem zamalować.
-Ile panu to zajmie? - ponowił pytanie Malik.
-Wiesz synku, mam też inne samochody, które przyszły już wcześniej... - zaczął.
Czy ten facet musiał ciągle powtarzać to swoje "synku" ?
-Myślę, że... - mężczyzna podrapał się po nieogolonej żuchwie. - Jutro w południe będzie gotowy.
Zayn jęknął.
-A wcześniej? - zapytał.
-Najwcześniej jutro rano. - mechanik założył ręce.
Zayn chwilę się zawahał, a potem szybkim ruchem wyciągnął coś z kieszeni.
-A jeszcze dzisiaj? - chłopak wcisnął mężczyźnie banknot w rękę.
Nie mogłam w to uwierzyć. Co to niby było? Pierwszy raz w życiu widziałam taką scenę. Mechanik był najwyraźniej nie mniej zdziwiony ode mnie. Wytrzeszczył oczy na widok pieniędzy, a potem schował je szybko do kieszeni ubrudzonych smarem spodni.
-Przyjdźcie za trzy godziny. - mruknął pod nosem mężczyzna i szybkim krokiem wrócił do warsztatu.
Zayn położył kluczyki od samochodu na masce - żeby można było przeparkować wóz - i uśmiechnął się do mnie słodko. Ciągle wpatrywałam się w niego z szokiem.
-Co to w ogóle było? - zapytałam.
-Chyba nie chcesz robić przykrości Harry'emu?
Odczekałam chwilę, a potem poprawiłam grzywkę. Można powiedzieć, że to taki mój tik nerwowy.
-Jezu, ale z ciebie potwór. - stwierdziłam.
-Nie marudź, tylko chodź ze mną. - Zayn wywrócił oczami i złapał mnie za rękę.
Westchnęłam i podreptałam za moim chłopakiem.
Okazało się, że gdzieś niedaleko jest park, więc zapytawszy się jakiejś jedenastoletniej fanki o drogę, trafiliśmy tam w dziesięć minut. Zaczęliśmy spacerować deptakiem i rozmawiając o tym, co zrobimy po powrocie. Planowaliśmy znowu pojechać nad morze z resztą chłopaków. I może pójść do kina, tyle że we dwójkę. Chłopcy mieli parę dni wolnego, dopiero za tydzień wracali do pracy. Bardzo się z tego cieszyłam i chciałam to wykorzystać jak najlepiej. Przypuszczałam nawet, że pójdę na wagary, żeby więcej czasu spędzić z chłopakami. Poza tym pod koniec czerwca chyba nikomu nie chcę się chodzić do szkoły. Zwłaszcza mi. Oceny będą już niedługo wystawione, więc w gruncie rzeczy... to nic złego.
-Czekaj. - powiedział nagle Zayn i złapał mnie za rękę.
Spojrzałam na niego pytająco. Oparł mnie o drzewo, na co uniosłam jedną brew.
-Co? - zapytałam.
Zbliżył się do mnie. Pokręciłam głową.
-Ludzie patrzą. - wygięłam usta w podkówkę.
-No i...?  - przekręcił głowę na bok.
-Nie lubię, gdy ktoś się ślini publicznie. - skrzywiłam się.
Rzeczywiście, nie przepadałam za tym. Zakochani są słodcy, ale nie kiedy wymieniają się śliną przy ludziach. No sorry, to prywatna sprawa.
Zayn jeszcze raz spróbował mnie pocałować, ale kiedy odwróciłam głowę, dał sobie spokój. Odwrócił się do mnie plecami.
-Nie, to n... - zaczął, ale nie skończył, bo przywalił głową w wielką gałąź, wyrastającą z drzewa przy którym staliśmy. - Auuua! - zawył i złapał się za czoło.
Zacisnęłam usta, żeby nie wybuchnąć niepohamowanym śmiechem.
-Nic ci nie jest? - zmartwiłam się, powstrzymując uśmiech.
-Nie. - syknął i zrobił parę kroków w kierunku znajdującej się nieopodal ławki.
Opadł na nią, ciągle trzymając się za głowę. Siadłam obok i mimowolnie wybuchnęłam śmiechem. Zayn spojrzał na mnie z miną mordercy.
-Czy mogłabyś się ze mnie nie śmiać? - zapytał z zaciśniętymi zębami.
-Ale ja się wcale nie... - zaczęłam, ale znowu zaczęłam się śmiać.
Złapałam się za brzuch i pacnęłam ręką w czoło, ciągle zwijając się ze śmiechu.
-Mam tego dosyć! - zawołał Zayn po chwili.
Roześmiałam się jeszcze bardziej. Runęłam na ławkę i szczerzyłam zęby do przechodniów, którzy patrzyli się na mnie z uniesionymi brwiami. Spojrzałam na Malika. Miał mniej więcej taką minę, jak reszta przechodzących koło mnie ludzi.
-Jesteś dziwna. - stwierdził chłopak.
Pochichotałam jeszcze trochę, a potem stwierdziłam, że napad głupawki powoli przechodzi, więc podniosłam się z powrotem do pozycji siedzącej i uśmiechnęłam się szeroko do Zayn'a.
-Dobrze się czujesz? - zapytałam się, bo przypomniał mi się jego wypadek.
-A czy TY się dobrze czujesz? - zmarszczył czoło.
Pokiwałam głową, ciągle się głupio szczerząc. Malik spojrzał na mnie niepewnie. Parsknęłam śmiechem i oparłam się czołem o ramię chłopaka. Objął mnie jedną ręką. Ciągle uśmiechałam się do siebie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Nagle usłyszałam, że Zayn coś mruknął pod nosem.
-Co powiedziałeś? - zapytałam.
Spojrzał mi w oczy.
-Kocham Cię. - powiedział szybko i pocałował mnie krótko w usta.
Że co?! Wstrzymałam na chwilę oddech. Ale tylko na chwilę, bo potem zaczęłam oddychać dwa, a nawet trzy razy szybciej niż dotychczas. O Mój Boże. Zakręciło mi się w głowie. Zayn powiedział... że mnie kocha . Jezu, on mnie kocha! Miałam ochotę zeskoczyć z tej ławki i zacząć biegać po całym parku, aby wykrzyczeć wszystkim ludziom moje szczęście. Nie mogłam w to uwierzyć! Zayn mnie kocha. Zayn mnie kocha. Zayn mnie kocha. I to nie byle jaki Zayn! Zayn Malik! O kurde! Zayn Malik mnie kocha. Wow.
Uszczypnęłam się szybko w dłoń, żeby się ogarnąć. Niewiele myśląc, rzuciłam się na Zayn'a, żeby go pocałować. Pieprzyć zasady. Ale zaraz, jakie zasady?! To ja sama "zakazałam" publicznego całowania. Ha ha ha. Dobre .
Całowałam się z nim jak nienormalna. Nie wiedziałam nawet, że jestem zdolna do czegoś takiego. I to w parku ! Ale teraz inni ludzie się dla mnie nie liczyli. Tylko Zayn.
Zarzuciłam mu ręce na szyję, starając się powstrzymać dziki, radosny okrzyk.
-Kocham Cię, Zayn - wymruczałam mu w usta i kolejny raz uszczypnęłam się w rękę.


***



Dotaszczyłam walizkę pod same drzwi i ostatni raz pomachałam Zayn'owi. Cieszyłam się, że spędziłam ten weekend w taki, a nie inny sposób. Miałam tylko nadzieję, że Harry nie zauważy, że jego samochód miał małą stłuczkę. Ale chyba nie miałam się o co martwic, bo zadowolony z "łapówki" mechanik, naprawdę dobrze się spisał.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam jak korytarzem biegnie Clifford. Kucnęłam, żeby pogłaskać go za uchem.
-Cześć, mały! – zagruchałam.
-Cześć! – usłyszałam głos mamy, zbliżającej się do mnie.
-Hej! – wyszczerzyłam się do niej i natychmiast zapomniałam o psie.
Podeszła do mnie i mnie przytuliła.
-Żyjesz jeszcze? – zapytała.
-No pewnie. – uśmiechnęłam się.
-To idź się rozpakuj, a ja przygotuję ci jedzenie. – zaproponowała.
-Dzięki – powiedziałam, zdziwiona propozycją mamy.
Moja matula stanowczo nie należała do osób, które ot tak robią komuś kolację. Widocznie musiała mieć jakiś powód.
Zmarszczyłam brwi i chwyciwszy rączkę walizki, ruszyłam korytarzem w kierunku schodów. Uśmiechnęłam się do siebie, gdy usłyszałam za sobą stukot psich pazurków. Byłam Louis’owi dozgonnie wdzięczna za ten prezent. Weszłam szybko na górę, a potem do swojego pokoju. Stwierdziłam, że rozpakuję się później, więc wcisnęłam walizkę pod łóżko i usiadłam przy biurku. Odpaliłam laptopa i sprawdziłam Facebooka i Twittera. Przeglądając tego ostatniego, natrafiłam na link do jakiejś strony plotkarskiej. Z zaciekawieniem otworzyłam łącze i przyjrzałam się artykułowi. Od razu rzucił mi się w oczy jego tytuł: „Zayn Malik pokłócony ze swoją dziewczyną”.
Przez chwilę wpatrywałam się bez emocji w monitor komputera, ale szybko się otrząsnęłam.
-Słucham? – powiedziałam sama do siebie.
„Szkoda, że ja nic o tym nie wiem” pomyślałam ze zgrozą.
Ignorując Clifforda, który z całych sił usiłował wdrapać się na biurko, przybliżyłam twarz do ekranu laptopa i wzięłam się za czytanie artykułu, który Bogu dzięki był bardzo krótki.

„Ostatnio nasi fotoreporterzy przyłapali Zayn’a i jego
dziewczynę na sprzeczce. Prawie doszło do
rękoczynów! Mabel była widocznie zła na swojego
chłopaka i popchnęła go parę razy. Sami zobaczcie!”

Nim wzięłam się za oglądanie zdjęć, przywaliłam czołem w klawiaturę. Nie mogłam się powstrzymać. Z niepewną miną zjechałam myszką niżej i spojrzałam na trzy zdjęcia moje i Zayn’a.
Na pierwszym Malik się do mnie przybliża, a ja mam skrzywioną minę. No tak, wtedy powiedziałam mu, że obok nas są papparazzi i żeby mnie nie całował.
Na drugim zdjęciu kładę Zayn’owi rękę na klatce piersiowej i usiłuję go odsunąć. Niewiele mi to dało, bo nie miałam wystarczająco siły żeby to zrobić, ale i tak ten głupi portal stwierdził, że popycham Malika.
Na trzeciej fotografii Zayn trzyma mnie za ramiona, a ja mam odwróconą głowę. Zachichotałam, przypominając sobie, jak się wtedy dobrze bawiłam.
Zerknęłam tylko na nazwę portalu. Plotki-Ploteczki-Ploteczuszki. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się śmiać z tego wszystkiego. Z durnego artykułu, z dwuznacznych zdjęć i z nazwy tej głupiej strony. Starając się nie spaść z krzesła, zwinęłam się w kulkę i chichotałam pod nosem. O Mój Boże. Ostatnimi siłami włączyłam z powrotem Twittera i napisałam pod linkiem do tej strony:

„Hej! Właśnie się dowiedziałam – z tego artykułu –
że jestem pokłócona z Zayn’em. xD Skomentuję to tylko tak:
portal słusznie nazywa się Plotki-Ploteczki-
Ploteczuszki. Mam nadzieję, że nikt nie uwierzył
w te głupoty :) Pozdrawiam . Przy okazji – nawet
nie jestem w stanie popchnąć Zayn’a ! ;3 

Jeszcze raz się roześmiałam i jednym ruchem zamknęłam Twittera. Chciałam jeszcze coś zrobić na laptopie, ale najpierw postanowiłam zadzwonić do Louis’a i go zaprosić do siebie.
Wybrałam jego numer z listy kontaktów i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo? – odebrał.
-Hej, przyjdziesz do mnie? – zaproponowałam.
-Ookej. Jasne – przytaknął.
-No to fajnie.
-Będę za chwilę. Pa! – pożegnał się.
-No pa. – odpowiedziałam i się rozłączyłam.
-Mabel, chodź na dół! – usłyszałam krzyk mojej mamy.
Wstałam z krzesła i wyszłam z pokoju. Z Cliffordem na rękach zbiegłam po schodach.
-Masz kolację w kuchni. – usłyszałam.
Poszłam w odpowiednim kierunku, jednocześnie zerkając na zegarek. Była 19:00. Zwykle kolacje jadłam później, ale dzisiaj byłam głodna już teraz.
-Cześć! – rzuciłam do ojca, który siedział przy kuchennym stole i jadł kanapki.
-Hej. Siadaj – mruknął.
Usiadłam na swoim stałym miejscu i zaczęłam jeść płatki, które przygotowała dla mnie mama.
-Musimy pogadać – stwierdziła rodzicielka i przerwała wycieranie blatu kuchennego.
Usiadła naprzeciwko mnie i spojrzała po sobie z ojcem, który już skończył jedzenie.
To wszystko było takie dziwne… O czym oni chcieli ze mną niby gadać? I to oboje…? To chyba jakiś poważny temat.
-Masz już siedemnaście lat… - zaczął tata.
Aha. No tak. O ile się nie mylę, czeka mnie teraz urocza rozmowa o odpowiedzialności, prezerwatywach, tabletkach antykoncepcyjnych i innych cholerstwach. Zacisnęłam dłoń w pięść i odsunęłam od siebie miskę z płatkami. Wolałam nie jeść przy takim temacie.
-…więc zrozumiesz – kiwnął głową ojciec.
-Chodzi o to, że ty się już niedługo wyprowadzisz, a ja i tata zostaniemy tu sami, tak? – dokończyła moja mama.
Teraz już nie wiedziałam o czym w ogóle mowa. Ale stwierdziłam, że mogę spokojnie dokończyć płatki. Przysunęłam je więc z powrotem.
-Jesteśmy jeszcze młodzi… i… em… - zająknęła się moja mama.
Uniosłam jedną brew. Totalnie ich nie rozumiałam.
-Mabel, będziesz miała rodzeństwo. – wypalił mój tata.
O Mój Boże. Dziecko.



***************************************************************************************************


Hey !
Jaram się tym, że to już 30 rozdział :** Zrobiłam to wyznanie Zayn’a i ciążę mamy Mabel właśnie z okazji tej rocznicy ;3 Obie rzeczy planowałam od dawna, a teraz nadarzyła się okazja, więc… ta dam ! xD
Nie planuje więcej niż 50 rozdziałów, bo chyba nikt z was nie lubi Mody Na Sukces ;DD Moje słowa ;pp Więc zastanawiam się już od dłuższego czasu, jak ta cała opowieść ma się skończyć. I ciągle nie wiem. Ale ogólnie planuję raczej happy end ^.^ Chociaż kto wie < heuheuheuheu XD >


+O i teraz pora odpowiedzieć na dwa komentarze, które rzuciły mi się w oczy.
W pierwszym z nich jest prośba, żeby dać Lou damskie towarzystwo XD If you know what I mean ;pp Więc, odpowiadam - już wkrótce. Tylko muszę powyjaśniać parę spraw i takie tam, bo zaczęłam dużo wątków na moim  blogu no i nie można ich tak zostawić po prostu.
Drugi komentarz... jest na temat pierwszego razu Zayn'a i Mabel. Nie wiem czemu, ale myśl, że mam coś w tym stylu napisać, powoduje u mnie dziki śmiech XD Więc... znowu odpowiadam wkrótce ;p Mam plan :3 Nw w którym to wyjdzie rozdziale, ale z każdym postem zbliżamy się do tego uroczego momentu XD


++ Przy okazji - tu macie Clifforda < nie tego od Mabel, tylko tego prawdziwego xd >

I... ponieważ nie mogę się powstrzymać, dodaję parę uroczych animacji *.*



Kwiatek od Zayn'a ^.^

*.*


Hej, Lou, co to za mina?? ;DD

Boże, jakie to jest piękne x.x


Siema, piłkarzu :3

Ahahah XDXD
Haha, Niall z mopem xdxd
Czemu Louis musi być taki... omommmmmom *.*
Leże i nie wstanę O.o


Do następnego .! Dodam go w ciągu tygodnia ! ;]

10 komentarzy:

  1. Bardzo bardzo mi sie podoba... śmiało moge powiedziec że jest idealny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie mi się podoba! Ten rozdzał jest genialny!!! Pisz następny! I to szybko!
    Zapraszam też do mnie. Pojawiły się nowe rozdzały. Liczę na komentarze ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. G E N I A L N Y R O Z D Z I A Ł ! ! !
    UUwielbiam :D i Zayn z tym wyznaniem *____* mam nadzieję że to nie dlatego że się w łeb walnął xD A poza tym to kocham tą drugą do końca animację z Lou *___* taki awwww
    -Marchewkowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, teraz to mnie rozwaliłaś ;DD Nie no, myślę że z głową ma wszystko w porządku XDXD

      Usuń
  4. Rewelacja :) a animacja 1 poprostu się zakochałam <3
    -smile-

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwwwww.. jak uroczo! Wreszcie jej wyznał, że ją kocha! <3 normalnie skaczę z radości. ;D Rodzinka Zayn'a niezwykle miła. ;) Akcja z tym portalem powaliła mnie na kolana! :lol: i super, że dodałaś animacje. Chcem następny, chcem następny!!! ;DDD

    Andziaaaa. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny... nareszcie Zayn wyznał jej miłość :) teraz czas na cos wiecej :D czekam na następny :)
    Bela<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo... jak zawsze <3 aż brak słów
    Directionerka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. super !
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    Zapraszam. Fajne imaginy. Licze na komentarze ;3 Z góry dziękuje ;DD

    OdpowiedzUsuń
  9. mistrzostwo :) to jest to co lubie :D

    OdpowiedzUsuń