16 marca 2012

Rozdział 1.

Czwartek. 14:28. Za dwie minuty kończyłam ostatnią dzisiaj lekcję. No cóż, nie ukrywajmy, że matematyka pod koniec dnia w szkole jest kompletną porażką. Każdy leży znudzony na swojej ławce, ani myśląc o robieniu bezsensownych zadań. Nawet nie zauważyliśmy, że nauczycielka przygląda nam się ze złością.
-Jesteście okropni! W ogóle mnie nie słuchacie! - młoda matematyczka, która zupełnie nie radziła sobie z klasą, zaczęła na nas krzyczeć. - Skoro nie chcecie pracować na lekcji, zrobicie ten dział w domu!
Jęk moich rówieśników został zagłuszony przez dzwonek. Wrzuciłam książki do mojej torby w kolorowe kółka i wybiegłam z klasy jako pierwsza. Chciałam znaleźć się jak najszybciej w domu. Miałam dość pustych dziewczyn, które łaziły za mną krok w krok i wypytywały o One Direction. Rozumiem, że niedawno dowiedziały się o mojej przyjaźni z Louisem i chcą się o nim i całej reszcie wiele dowiedzieć, ale bez przesady...
Wyszłam z budynku pół minuty później. Od razu ruszyłam w kierunku przystanku. Dzisiaj wyjątkowo mogłam wrócić do domu autobusem. Gdy dotarłam na miejsce, usiadłam na skromnej ławeczce. Postanowiłam wysłać smsa do mojej najlepszej przyjaciółki Violet, która niestety nie chodziła do mojej klasy, lecz do równoległej.
"Hej," - napisałam - "możesz w weekend pójść ze mną na zakupy?"
Zadowolona nacisnęłam "wyślij" i schowałam telefon do kieszeni dżinsów. Akurat przyjechał autobus. Wstałam i zrobiłam krok w jego kierunku.
-Mabel! - krzyknął ktoś, kto stał za moimi plecami. Odwróciłam się.
-Louis? - zapytałam lekko zdziwiona.
-Hej. - wyszczerzył do mnie zęby.
Nagle wszystko zrozumiałam. Otworzyłam tylko usta ze zdziwienia. Mój przyjaciel podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.
-O co chodzi? - zapytał, widząc moją minę.
-O nie... - powiedziałam, wyrywając się mu.
Wsiadłam do autobusu.
-Co jest? - ponownie zapytał Lou, wskakując za mną do pojazdu.
-Moi rodzice cię na mnie nasłali? - walnęłam prosto z mostu.
-Nie... - zaczął.
-Nie kłam - warknęłam.
-No dobra. Masz rację - spuścił głowę.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Ze złości tylko odwróciłam się na pięcie i nie zaprzątając sobie głowy kasowaniem biletu, klapnęłam na siedzenie. Louis podszedł do mnie i usadowił się na fotelu obok.
-Zrozum ich. Twoja mama dopiero co...
-Wiem - urwałam.
Tak, wiedziałam, że moja mama dwa miesiące temu wyszła ze szpitala. Wiedziałam, że trafiła tam, bo została potrącona przez samochód. Wiedziałam, że przez to stała się razem z moim tatą strasznie nadopiekuńcza. Dbała, żeby nic mi się nie przytrafiło. I wiedziałam, że robi to z miłości. Ale czemu nagle zakazała mi samej wracać do domu? Już gdy miałam 13 lat - teraz mam 16 - jeździłam sama autobusem. A teraz... Muszę wszędzie chodzić z niańką, za którą oglądają się wszystkie dziewczyny.
Spojrzałam na mojego opiekuna. Patrzył gdzieś w zakurzony róg autobusu. Miał niewyraźną minę. Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, że na niego nakrzyczałam. W końcu to nie jego wina...
-Lou... - zaczęłam. Mówiłam tak do niego, zawsze gdy chciałam się podlizać. On o tym wiedział, więc zrobiło mi się głupio. - Louis... - poprawiłam się. - To... nie twoja wina, przepraszam za to, że byłam niemiła.
Spojrzałam na niego. Nie wiedziałam co powiedzieć. Objęłam go i oparłam głowę na jego ramieniu.
-Nie gniewaj się. Proszę. - zachciało mi się płakać. Głos już mi drżał.
Louis odskoczył ode mnie. Spojrzałam na niego zdziwionymi, zaczerwienionymi oczami.
-Chyba nie będziesz płakać? - zapytał zdziwiony.
-Teraz to się umiesz normalnie odezwać. -mruknęłam, ocierając oczy rękawem i odsuwając się od niego.
-Chciałem, żebyś mnie przeprosiła. - wyszczerzył zęby Lou i przyciągnął mnie z powrotem do siebie.
-Udawałeś? - wytrzeszczyłąm oczy.
-Trochę - zaśmiał się cicho.
-Jak ja zaraz zacznę udawać, to ci się odechce robienia scen. - walnęłam go w ramię. Już było dobrze. Pogodziliśmy się.
Chwilę później wysiedliśmy z autobusu. Przystanek leżał ulicę od mojego domu, więc rzuciłam "cześć" do Lou'iego i ruszyłam w odpowiednim kierunku.
-Ej! - usłyszałam krzyk.
-No...? - odwróciłam się niechętnie.
-Ee... obiecałem twoim rodzicom, że odstawię cię pod same drzwi - widać było, że mój przyjaciel jest zadowolony z siebie.
Zamknęłam ozy i policzyłam do pięciu.
-Możemy iść. - uśmiechnęłam się słodko.
Louis podbiegł do mnie i zaproponował:
-A może chcesz na barana? Jak za starych, dobrych czasów...
-Chyba żartujesz. - zaśmiałam się.
-Raczej nie. - wyszczerzył zęby i kucnął.
-O matko, co ja robię... - powiedziałam do siebie i władowałam się Lou'iemu na ramiona.
-Trzymaj się mocno! - krzyknął i zaczął biec przed siebie.
Zaczęłam wrzeszczeć. A o jeśli Louis się wywali? Zacisnęłam mu mocniej ręce na szyi. Nagle przystanął.
-Mogłabyś mnie nie dusić? - zapytał spokojnym głosem.
-Oo... sory. - poluzowałam uścisk.
Chłopak ponownie ruszył, tym razem w normalnym tempie.
-Co tam w szkole? - zainteresował się.
-Ee... nic ciekawego. Tylko twoje fanki nie dają mi spokoju - pożaliłam się.
Zaśmiał się. Byłam oburzona, że to go bawi i żeby znowu nie wybuchnąć, zaczęłam nowy temat.
-A co tam u chłopaków?
-Dobrze. Zayn umówił się na randkę, - coś we mnie drgnęło, gdy Louis to mówił - braliśmy udział w wywiadzie. Ogólnie fajnie. - wyszczerzył się. - Mogę wejść na chwilę?
-Jasne. - nawet nie zauważyłam że już jesteśmy pod moim domem.
Weszliśmy do środka.
-Cześć mamo! - wrzasnęła, idąc w kierunku kuchni. Zastałam tatę w marynarce.
-Hej... Co robisz w domu? - zapytałam. Ojciec o tej porze był zazwyczaj w pracy.
-Idę dziś z twoją mamą do znajomych - wyjaśnił tata. Od czasu wypadku ich małżeństwo odżyło.
-Dzień dobry - Louis wyszedł z przedpokoju i uśmiechnął się do mojego taty.
-O! Dzień dobry Louis! Dobrze, że jesteś, bo chciałem ci podziękować za to, że wróciłeś z Mabel. - ojciec uścisnął sobie z Lou'im rękę.
-Cześć dzieciaki! - odwróciłam się i zobaczyłam moją mamę, zbiegającą po schodach. Wyglądała bardzo ładnie.
-Dzień dobry! - Louis wyszczerzył zęby do mojej mamy.
-Mabel, dzisiaj będziesz nocować u dziadka - powiedziała, grzebiąc w skrzyneczce z kolczykami.
-CO?! - wrzasnęłam.
Nienawidziłam nocować u dziadka. W jego domu waliło czosnkiem, moczem i starymi skarpetami. Wszędzie łaziły koty i srały gdzie popadnie. Do tego musiałam chodzić spać od razu po "wieczorynce".
-Nie mogę zostać sama w domu? - zapytałam zdesperowana.
-Chyba żartujesz! - zaprotestowała mama.
-A mogę spać u Violet? - poprosiłam.
-Nie będziesz się jej narzucać. Może ma plany.
-Wcale nie będę się narzucać! Przyjaźnimy się! - wykrzyknęłam.
-Nie będziesz u niej nocować, koniec kropka - zarządziła mama.
-Ee... - zaczął Louis - Mabel może przenocować u nas.
Obie spojrzałyśmy zdziwione na Lou. I do tego tata.
-Słucham? Nie, nie... to wykluczone - powiedziała moja mam.
-Może ci będą mieli za złe, Louis, że ją zaprosiłeś - dodał tata. - W końcu jesteście w pewnym wieku... Wiesz... może nie będą chcieli, żeby Mabel u was nocowała.
-Nie, nie... chłopaki bardzo ją lubią - powiedział Louis.
Tata wyglądał na usatysfakcjonowanego , ale mama miała wątpliwości.
-Będziemy grzeczni, zaopiekujemy się nią - uśmiechnął się Lou do mojej matki.
-No... dobrze - zgodziła się z wahaniem.
-Ło! Dzięki mamo! - krzyknęłam i mocno się do niej przytuliłam.
-Ej! Uważaj na mój makijaż! - zaśmiała się. - Louis... pilnujcie się.
Mama spojrzała srogo na Lou'iego.
-Oczywiście proszę pani - powiedział z powagą. - To ja może pójdę do chłopaków, zapowiedzieć gościa - wyszczerzył się do mnie.
-Ej, Louis... - zaczęłam, a następnie ściszyłam głos. - Naprawdę nie będę przeszkadzać?
-No coś ty. Lepiej idź się pakuj - powiedział.
-Lou... dzięki - uśmiechnęłam się.
-Nie ma sprawy! - rzucił i wyszedł z mojego domu.

********************************************************************************************

Oj długi rozdział... Piszcie czy chcecie takie, czy lepsze krótkie.Ja bym w sumie wolała krótsze.
Nieźle się męczyłam nad  "usatysfakcjonowanym" ale w końcu wyszło xDD

Komentujcie <3

8 komentarzy:

  1. Świetny Blog , mam nadziję , że wkrótce dodasz nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział.
    Czekam na nn.
    Zapraszam do mnie.

    http://do-you-love-it-so-much-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U cb też byłam, świetny jest, bd zaglądać jeszcze ;]]

      Usuń
  3. Świetne opowiadanie , czekam na następny rozdział.
    Zapraszam na mojego bloga , jak narazie są tylko bohaterowie ale prolog i 1 rozdział już w drodze .
    Jak byś mogła to poleć mojego bloga :D
    Pozdrawiam pozytwnie_zakręcona xxx.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie sie zapowiada ;D dla mnie to obojętne czy długie czy krótkie XD
    zapraszam do mnie też zaczynam http://upallnight-with1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. nie spodziewanie inne niż wszystkie imaginy :D
    będę czytać dalej

    OdpowiedzUsuń
  6. Znalazłam ten blog dzięki wyszukiwarce blogów google *o*

    OdpowiedzUsuń