24 marca 2012

Rozdział 2.

Godzinę później stałam już z małą walizką pod domem. Rodzice już pojechali, a ja czekałam na Louisa. Po chwili ujrzałam jego wóz. Władowałam się do środka i po jakimś czasie jazdy dotarliśmy pod dom wszystkich chłopaków, którzy oczywiście wybiegli się przywitać. Najpierw przytulił się Niall.
-Cześć Mabel, maluchu - zarechotał blondyn.
-Spadaj - odepchnęłam go i uśmiechnęłam się do reszty. - Cześć.
Liam i Zayn - który od dłuższego czasu mi się podobał - pomachali mi. Natomiast Harry podbiegł do mnie i chwycił mnie w ramiona.
-Ej, ja też chcę przytulić małą Mabel! - krzyknął.
-Ej! - tupnęłam nogą. Wkurzało mnie, jak mnie tak traktowali. Bez przesady, nie byłam taka mała.
Wmaszerowałam do środka, ciągnąc za sobą walizkę.
-Pomóc ci? - zaoferował się Zayn, wbiegając za mną do domu.
Zrobiło mi się naprawdę gorąco. Najzwyczajniejszym głosem, jaki miałam w zanadrzu, powiedziałam:
-Dobra.
Chłopak chwycił rączkę mojej walizki i skierował się ku schodom. Ruszyłam za nim.
-Rany, przyjechałaś tu na miesiąc? - uniósł brwi, spoglądając na mój bagaż.
-Na jedną noc. Ale i tak ograniczyłam się do minimum. - wyszczerzyłam zęby.
-Taa. - uśmiechnął się. - A w ogóle gdzie będziesz spała?
-Oj. Nie wiem. A gdzie mogę?
-U mnie. - uśmiechnął się uroczo. Moje serce zaczęło bić gwałtownie w piersi.
-Nie wiem.. A ty gdzie będziesz spał?
-Mogę się przespać na kanapie - powiedział wciągając moją walizkę na ostatni schodek. Byliśmy na piętrze, gdzie znajdowały się wszystkie sypialnie.
-Wiesz.. zostaw moją walizkę tutaj, jeszcze się zastanowię - mruknęłam i spojrzałam gdzieś w bok.
W tej samej chwili Harry wrzasnął z dołu:
-Hej!! Jest obiad!!
-Chodź - powiedziałam nieśmiało do Zayn'a i złapałam go za nadgarstek.
Zbiegliśmy ze schodów w całkowitym milczeniu. Wchodząc do kuchni, puściłam rękę chłopaka. Nie chciałam, żeby reszta coś sobie pomyślała.
Obiad okazał się lekko przypalonymi naleśnikami, zrobionymi przez Liama i Harry'ego. Siadłam przy stole, wzięłam trzy placki na talerz i każdy z nich posmarowałam czymś innym. Jeden dżemem, drugi serem, trzeci czekoladą.
-Jedz, jedz Mabel, urośniesz duża i silna. - wyszczerzył się Harry.
-Spieprzaj - warknęłam i odwróciłam głowę.
Zajęłam się pałaszowaniem naleśników i piciem pepsi. Po skończonym posiłku cała szóstka powlekła się do salonu. Część - w tym ja - usiadła na kanapie, część na podłodze.
-Co robimy? - mruknęłam.
-Odpoczniemy chwilę, a następnie... - zaczął Louis.
-No co? - spytałam.
-Niespodzianka! - krzyknął Niall.
-Aaa. Nie mogę się doczekać - powiedziałam szczerze.
Zaczęliśmy oglądać Shreka. Zobaczyliśmy może z pół godziny filmu, gdy Harry wrzasnął, że pora się zbierać. Wszyscy więc wstaliśmy i powlekliśmy się do samochodu. Ja najpierw odwiedziłam łazienkę, aby skontrolować moją fryzurę. W końcu wyjechaliśmy. Po dwudziestu minutach jazdy i wypytywania chłopaków o niespodziankę, dojechaliśmy na miejsce. Wyskoczyłam z auta i ujrzałam lodowisko. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Łał, łyżwy!! - krzyknęłam i zaczęłam podskakiwać w miejscu.
Chłopcy wyskoczyli z samochodu i śmiejąc się, pobiegli za mną do wypożyczalni. Wybraliśmy szybko łyżwy i wkroczyliśmy na lód.
-O matko, jak dawno nie jeździłam na łyżwach - stwierdziłam, chwiejąc się i pilnując, żeby nogi mi się zbytnio nie rozjechały.
-Pomóc ci? - uśmiechnął się słodko Liam i złapał mnie za ramiona.
Zaczęliśmy powoli jeździć, wczepieni w siebie nawzajem. Harry, Lou, Niall i Zayn wpatrywali się w nas rozbawieni. Zauważyłam, że nieznajome dziewczyny, które także były na lodowisku, zaczęły nam się przyglądać. Tak, tak, to jest One Direction. Gdy zrobiliśmy z Liamem może z pięć kółek wokół lodowiska, dojechaliśmy do reszty chłopaków.
-Robimy pociąg? - zaproponowałam, zakłopotana sytuacją z Liamem.
-Taaak! - krzyknął Harry i uczepił się pleców Louisa. Ten złapał mnie za ramiona. Reszta przyczepiła się z tyłu.
-Ej, może któryś z was być na początku i nas  wieźć? Ja nie dam rady - jęknęłam.
-Ja mogę! Jestem silny! - Zayn ku uciesze wszystkich wszedł przede mnie.
Zaczął się rozpędzać. Już chciałam zwolnić, a to był dopiero początek. Zaczęłam wrzeszczeć ile sił w płucach.
-Stój!! - wykrzyczałam, zamykając oczy.
Ale nikt się nie przejmował moim stanem. Gnaliśmy coraz szybciej. I w końcu stało się. Wjechałam na łyżwy Zayn'a i ten się wywalił. A potem cała reszta. Leżałam zmiażdżona pod wszystkimi, którzy byli za mną.
-Rany! - zajęczałam, wygrzebując się spod dwa razy cięższych ode mnie chłopaków. Stanęłam chwiejnie na łyżwach.
-Idę sobie usiąść - skrzywiłam się i ledwo się poruszając, siadłam na ławce. Lewe udo mnie strasznie bolało. Byłam pewna, że będę miała siniaka. Nagle zauważyłam jakieś dwie dziewczyny, które siedziały na drugim krańcu ławki. Widziałam, że powoli, powoli się do mnie przybliżają. O rany.
-Cześć. - zaczęła jedna.
-Hej. - mruknęłam zrezygnowana.
-Czy ci chłopacy z którymi jesteś to... One Direction? - zapytała ta sama brunetka o idealnie prostych włosach.
-Tak. - starałam się uśmiechać. No, ale chyba mi nie wyszło.
-Możemy liczyć na autografy? - zapytała druga dziewczyna.
-Pewnie. - powiedziałam. - Ej, chłopaki!
Moi towarzysze odwrócili głowy. Pokazałam im na migi, żeby podeszli. Obydwie fanki, jakby zaczęły się trząść.
-Lou, te dziewczyny chciałyby wasze autografy - walnęłam prosto z mostu. One spuściły głowy.
-To dajcie coś do pisania - uśmiechnął się do nich Louis.
Te zaczęły się denerwować jeszcze bardziej i w końcu trzęsącymi się rękami wyjęły papier i długopisy. Cała piątka podpisała się na każdej z podsuniętych kartek. Dziewczyny podziękowały i od razu zeszły z lodowiska.
-Mabel, odpoczęłaś już? - spytał Harry.
-Mogę już iść. - stwierdziłam i mimo bolącej nogi, wstałam pospiesznie z ławki. Nie chciałam, żeby dorwały mnie jeszcze jakieś fanki.
Zaczęliśmy się bawić w jakiś program o tańcu na lodzie. Wydurnialiśmy się i tańczyliśmy w najlepsze. Po setce piruetów, obrotów, przewrotów, podskoków i innych niebezpiecznych figur, zeszliśmy z lodowiska. Oddaliśmy łyżwy i wsiedliśmy do auta. Wymęczony Louis zawiózł nas do domu.
-Dzięki, że mnie zabraliście na lodowisko - uśmiechnęłam się, wchodząc do kuchni.
Od razu rzuciliśmy się na jedzenie. Jedliśmy kanapki z czymkolwiek i popijaliśmy resztkami pepsi z obiadu. Potem poszliśmy do salonu i zaczęliśmy grać w karty. Chłopaki nauczyli mnie grać w kenta. Nim się obejrzeliśmy była już 22:30.
-Idę spać. - ziewnęłam.
-A u kogo będziesz spała? - zapytał Louis, wpatrując się w swoje karty.
-Ee... nie wiem - przyznałam.
-Możesz u mnie - przypomniał Zayn.
-Nie ma potrzeby, mogę spać tu, na kanapie. - mruknęłam.
-Weź nie przesadzaj - powiedział Harry. - A po za tym my chyba jeszcze trochę pogramy.
-U mnie też możesz - zawołał Niall.
-I u mnie. - dodał Liam.
-Śpij u kogo chcesz - zadecydował Louis.
-Dobra... - zawołałam, wbiegając po schodach na górę.
Wyjęłam z walizki kosmetyczkę i piżamę i weszłam do łazienki.
-Skąd wziąć ręcznik? - wrzasnęłam, wychylając głowę z łazienki, gdy zdałam sobie sprawę, że nie mam się czym wytrzeć.
-Szafka po prawej! - usłyszałam.
Prysznic zajął mi 20 minut. Gdy wytarłam się i ubrałam, wyszłam z łazienki. Weszłam do pierwszej sypialni po lewej. Przyniosłam tam swoją walizkę i władowałam się pod kołdrę. Następnie wyjęłam książkę od historii. Jutro - w piątek - miałam mieć kartkówkę. Postanowiłam nadrobić całodniowe zaległości w nauce. I tak miałam jutro przyjść do szkoły bez zrobionej pracy domowej, co ostatnio przydarzało mi się dość często. Po zaledwie dziesięciu minutach nauki, gdy już padałam dosłownie na nos, postanowiłam iść spać. Wpełzłam głębiej pod kołdrę i zasnęłam głębokim snem zmęczonego człowieka.

********************************************************************************************************

Przepraszam,że rozdział dopiero teraz, ale wcześniej jakoś czasu nie było :(  Nowy w ciągu tygodnia przybędzie :)

Oprócz tego spacja mi się psuje,muszę nieźle walić w ten klawisz, żeby się cokolwiek wpisało ;/
i co sądzicie o blogu?? <3

2 komentarze:

  1. Fajny blog. < 3 Jesteś wspaniałą pisarką. ! Czekam na kolejny rozdział

    http://is-it-love-for-him.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń