30 kwietnia 2012

Rozdział 11.


Muszę przyznać, że fani chłopaków mnie zaskoczyli. Byli bardzo zmartwieni stanem Lou. Dowiedzieli się jeszcze przed spotkaniem, że Lou ma rękę w gipsie - mogłam się założyć, że to sprawka tamtej pielęgniarki - i poprzynosili mu mnóstwo laurek, kartek i w ogóle życzeń powrotu do zdrowia.
Po spotkaniu, wróciliśmy wszyscy do chłopaków. Zaprowadziliśmy Louis'a do salonu i zjedliśmy tam razem z nim obiad. Po obiedzie poszłam z Violet pozmywać naczynia. Gdy wróciłyśmy zobaczyłyśmy Harry'ego, stojącego przy Lou'im i karmiącego go winogronami. Złapałam się za głowę.
-Harry, co ty robisz? - jęknęłam.
-Pomagam Louis'owi. - rzekł Hazza.
-O Boże, przecież ma sprawną drugą rękę! - krzyknęłam.
-Mnie tam pasuje. - mruknął Louis z ustami pełnymi jedzenia.
-Zamknij się Lou. Harry przestań go traktować jak kalekę. - warknęłam.
-O co ci chodzi? Wszyscy są zadowoleni. - wywrócił oczami Hazza. - Louis chcesz, żebym pomógł ci wziąć prysznic?
Wybuchnęłam śmiechem.
-Ale z ciebie wredny potwór! - wrzasnęłam na Harry'ego.
Ten się zaśmiał i powiedział:
-Właśnie, przypomniało mi się coś. Jutro mieliśmy zorganizować biwak.
-Biwak? - ucieszyłam się.
-No tak, ale ze względu na Louis'a... - zaczął Hazza.
-Teraz Harry ma rację... - westchnęłam.
-Dam sobie radę! - krzyknął Lou. - Na spotkaniu z fanami byłem? Byłem. I dałem sobie radę. I jestem praworęczny, a skręciłem lewą rękę. - argumentował chłopak.
-No nie wiem... - zaczął Harry.
-Daj spokój! Będzie dobrze! - krzyknęłam i poczochrałam Louis'a. - Czyli skoro jutro, w niedzielę się zaczyna, to w poniedziałek nie pójdę do szkoły, tak?
-Taak. Nie podoba mi się to, ale... - zaczął Hazza.
-A mi się podoba! - krzyknęłam radośnie.
Wszyscy się zaśmiali.
-W takim razie zasługujecie na nagrodę. Zapraszam was do mnie na Wielkanoc za dwa tygodnie! - powiedziałam.
-Aa! Za dwa tygodnie Wielkanoc! - uderzył się w głowę Liam. - Zupełnie zapomniałem.
Zachichotałam.
-A gdzie w ogóle jest Zayn? - spytałam. -Zniknął gdzieś.
-Ee... chyba na dworze. - oznajmił Niall.
-Dzięki. - powiedziałam i pobiegłam w kierunku drzwi wejściowych.
Wyszłam na zewnątrz.
-Zayn! - zawołałam.
-Tutaj! - usłyszałam z prawej strony.
Odwróciłam się i pobiegłam w kierunku mojego chłopaka. Oo tak, uwielbiałam go tak nazywać. Zastałam go opartego o ścianę domu, z papierosem w ręku. No tak, wspominał że pali.
-Szukałam cię. - oznajmiłam i przytuliłam się do niego.
Zayn zgasił szybko papierosa i rzucił na ziemię.
-Chodź. - powiedział i zaprowadził mnie do altanki na tyłach domu.
Pierwszy raz byłam w ich ogrodzie. Zdziwiłam się, że mają basen.
-Przyjdę w lato popływać. - oznajmiłam, siadając z Zayn'em na ławce w altanie.
-Zapraszamy. - uśmiechnął się. - Wiesz, że rzucam palenie?
-Taa, właśnie widziałam.
Zaśmiał się.
-Ale stopniowo. - powiedział.
-No wiem, wiem, to nie tak prosto.
-O, i mamy dla ciebie propozycję. - powiedział.
-Tak?
-Wejdziesz z nami za kulisy? - zapytał.
-Jeszcze się pytasz? - zachichotałam. - No pewnie!
Pogadaliśmy jeszcze może z pięć minut, gdy poczułam, że jest coraz zimnie. W końcu była już jakaś dziewiętnasta.
-Chodźmy do domu. - powiedział Zayn, gdy zauważył, że mi zimno.
-Okej. - mruknęłam i po chwili znaleźliśmy się w ciepłym domu.
W przedpokoju zastaliśmy Niall'a w kurtce.
-Gdzie idziesz? - zapytałam.
-Do księgarni. - powiedział, zarzucając na głowę kaptur.
-Ty czytasz? - zachichotałam.
-No pewnie. Ty chyba też. Idziesz ze mną? - Niall złapał klamkę.
-Okej, idę. - stwierdziłam i wyszłam z blondynem. - Pa Zayn! - krzyknęłam przez ramię.
Po dwudziestu minutach znaleźliśmy się w ciepłym wnętrzu księgarni. Zdziwiłam się, że jeszcze była otwarta.
-Idę do komiksów. - oznajmił Nialler.
Pokiwałam głową i poszłam do romansów.


*Oczami Evy*

Gdy tylko znalazłam się w bibliotece, podeszłam do działu z komiksami. Uwielbiałam je. Gdy znalazłam się przy odpowiedniej półce, rozpoczęłam poszukiwania. Po chwili wygrzebałam jeden egzemplarz, który wyglądał na szczególnie ciekawy. Usiadłam na czerwonej pufie i wyciągnęłam z torby okulary, które miałam tylko do czytania. Zagłębiłam się w lekturze. Wyciągnęłam przed siebie nogi. Komiks był naprawdę świetny. Nagle usłyszałam łoskot i na głowę spadło mi kilkadziesiąt komiksów. Krzyknęłam cicho. Spadły mi moje okulary. Zaczęłam się powoli wygrzebywać spod sterty gazet.
-Przepraszam… - usłyszałam i poczułam czyjąś rękę na plecach.
-Dobra, nie ma sprawy. – mruknęłam i wstałam.
-Nic ci nie jest? – zapytał blondyn, który zrzucił na mnie gazety.
-Nie, nic. – pokręciłam głową i nie patrząc na niego rzuciłam się do sprzątania gazet. – Pomożesz?
-Jasne! Nie sprzątaj tego,  to ja je zrzuciłem. – chwycił kilka gazet i zaczął upychać je po półkach.
Przerwałam sprzątanie i przyjrzałam chłopakowi się dokładniej. O Boże. To niemożliwe.
Chłopak zauważył, że mu się przyglądam. Uśmiechnął się.
-Niall Horan? – spytałam cicho.
Blondyn uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Tak. – powiedział.
Przez chwilę gapiłam się na niego jak wariatka, a potem powiedziałam:
-Cześć, Niall.
Zaśmiał się. O Boże, jak on słodko się śmieje.
-Jak ty jak masz na imię? – zapytał.
Potrząsnęłam głową. To zwyczajny chłopak. Jak każdy inny. Nie traktuj go jakoś specjalnie. Już i tak ma cię za idiotkę.
-Eva. Mam 18 lat. – powiedziałam nieśmiało i wróciłam do sprzątania gazet.
-Lubisz komiksy? – zapytał Niall, wrzucając resztki magazynów do półek.
-O tak. I to bardzo. – uśmiechnęłam się. – Nawet jeden rysuję.
Ugryzłam się w język. Ale było już za późno.
-Rysujesz? Na jaki temat? – zaciekawił się blondyn.
-Ee… różne. – skłamałam. Wolałabym teraz uciec z wrzaskiem, niż przyznaś się , że rysuje jakieś wymyślone historie o One Direction.
-Pokażesz mi kiedyś? – zapytał.
-Kiedyś… może tak. – uśmiechnęłam się. -Ty chyba też lubisz komiksy?
-No jasne. – powiedział luźno. Jaki on beztroski. Nie stresował się tak jak ja.
-O właśnie… jak zrzuciłeś te komiksy? – zachichotałam. O Boże, co się ze mną dzieje. Jednak nie stresowałam się aż tak bardzo. Fajnie mi się z Niall’em rozmawiało.
-Ee… potknąłem się o twoje nogi. – przyznał skruszony blondyn.
-Oj. Przepraszam. – rzekłam.
Nialler właśnie miał cos odpowiedzieć, gdy usłyszeliśmy krzyk kilka półek dalej.
-Niall! Chodź już! – ujrzałam ładną blondynkę, machającą na Nialler’a.
Wtem spostrzegła mnie i stanęła jak wryta.
-Albo zaraz! – zreflektowała się i schowała się za jedną z półek.
Zrobiło mi się zimno. Musiałam zadać to pytanie.
-Ee… Niall… to twoja dziewczyna? – wyjąkałam zmartwiona. No jasne, że taki chłopak nie będzie wolny!
Nialler zachichotał.
-Ona jest zajęta przez Malika. – wyjaśnił. – Gdzie bym tam do niej zarywał. Zaraz bym dostał od Zayn’a. On jest chyba najbardziej zazdrosną osobą na świecie.
Odetchnęłam. Mam farta.
-Ale chyba już naprawdę muszę iść. – powiedział Niall.
Pokiwałam smutno głową. Pięć minut rozmowy i już nigdy go nie zobaczę.
-Dasz mi swój telefon? – zapytał nieśmiało.
O Boże. Zaczęłam szybciej oddychać. „Opanuj się!” – nakazałam sobie w myślach.
-Daj telefon, to ci zapiszę. – powiedziałam najbardziej obojętnym tonem, na jaki było mnie stać.
Niall podał mi swój telefon – strasznie wypasiony, nawet mnie na takiego nie stać – i wbiłam swój numer do kontaktów.
-Masz. – oznajmiłam. – To… cześć…
Uśmiechnął się nieśmiało. Teraz sprawiał wrażenie zawstydzonego.
-To pa… - uśmiechnął się po raz ostatni i ruszył w kierunku wyjścia.
Zaczęłam szybciej oddychać. O Matko. Opadłam na pufę.

*Oczami Mabel*
Zobaczyłam Niall’a kierującego się do wyjścia. Szybkim krokiem ruszyłam do kasy i kupiłam „Serce w chmurach” – słyszałam o tej książce wiele dobrych opinii. Pół minuty później stałam już przed księgarnią . Uśmiechnęłam się szeroko do Niall’a i pociągnęłam go ulicą do samochodu.
-Opowiesz mi wszystko? – zapytałam z tajemniczym uśmiechem.
Niall wyszczerzył zęby i po chwili wiedziałam już wszystko, co chciałam wiedzieć.
-Umówisz się z nią? – zapytałam.
-No pewnie. – uśmiechnął się Nialler.
-A może… zaprosisz ją na biwak? – zaproponowałam.
-Łał, dobry pomysł! Że też sam na to nie wpadłem. – uderzył się w głowę. – Chyba, że będzie miała coś przeciwko opuszczeniu poniedziałkowych lekcji…
-Zapytaj się jej od razu jak wrócimy. – powiedziałam. Byłam przeszczęśliwa, że Niall spotkał tą dziewczynę. Wyglądała na miłą.
-Tylko… - zaczął Niall. – Nie mów nic chłopakom. Nie wiem czy coś z tego wyjdzie, a przecież i tak jutro ją poznają.
-Spoko. – zamknęłam sobie usta niewidzialnym kluczykiem i wyrzuciłam go za siebie.
Niall uśmiechnął się szeroko.

***


Wrzuciłam do torby ostatnią bluzkę w paski – taką samą jaką ma Louis. Nawet kupowaliśmy je razem. Była dopiero 21.30, a ja byłam umyta, spakowana i zjadłam już kolację. Zeszłam na dół, do rodziców. Weszłam do salonu, pomalowanego na jasną zieleń i położyłam się na kanapie koło mamy i taty.
-Ej, nie macie nic przeciwko, żebym w poniedziałek nie szła do szkoły? – zapytałam.
-A czemu masz nie iść? – spytał zdziwiony tata. Zawsze był sztywny, jeśli chodziło o takie rzeczy.
-Bo planujemy z chłopakami biwak… - mruknęłam już przygotowana na odmowę.
-Dobra, nic ci się nie stanie, jak raz opuścisz lekcje… - rzekła zamyślona mama.
-No dobrze… - mruknął tata.
-Naprawdę?! – krzyknęłam.
-Tak, tak, tylko… będzie Louis? – upewniła się moja mama.
Wywróciłam oczami. Pewnie bez niego, by mnie nie puścili.
-Tak, tak, będzie. – przytaknęłam.
-A co ty z nimi ostatnio tak dużo czasu spędzasz? – zaciekawił się mój tata.
Przypomniało mi się, że rodzice jeszcze nie wiedzą o tym, że jestem z Zayn’em.
-To moi przyjaciele. – powiedziałam.
Moja mama uśmiechnęła się pod nosem.
-A który jest najfajniejszy? – zapytała.
Zrobiło mi się gorąco.
-Louis. – powiedziałam.
-Dobrze, a poza nim? – drążyła mama.
Jezu, nienawidziłam takich tematów poruszać z rodzicami.
-Mamo, przestań. – mruknęłam i wstałam z kanapy. – Bawcie się jutro dobrze.
Mama zachichotała. O Boże, przecież wiem, po co wyjeżdżająca noc do hotelu.
-A ponoć Louis złamał rękę? – zainteresował się tata.
-No tak… skąd wiesz? Chyba nie czytasz gazet dla nastolatek? – zaśmiałam się.
-No nie… Ale słyszę o czym rozmawiają nastolatki.
-Okej… To pa! – krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju.
Wślizgnęłam się pod kołdrę i zobaczyłam czy nie mam jakiegoś nieprzeczytanego sms’a. Były trzy!
Od Zayn’a: „Śpij dobrze, kotku ;* ” Uśmiechnęłam się i odpisałam: „Ty też, miśku <3” Potem zachichotałam ze zdrobnień, których używaliśmy.
Od Louis’a: „Będziemy o 9.00. Jezu, jak ja wstanę tak wcześnie -.- ” zaśmiałam się i nic nie odpisałam.
Oraz od Niall’a: „Jest! Zgodziła się!” Odpisałam szybko: „Gratuluję. Jesteś dobry ;).”
Zaśmiałam się. W tej chwili kochałam moje życie. Oby tylko plan ze zeswataniem Liam’a i Danielle wypalił…


****************************************************************************************************

OooO, długi rozdział ;p To za to, że wcześniej dodawałam takie krótkie ;) Nie mogłam go wcześniej dodać, bo mi się psuł internet ;/
Co sądzicie o wprowadzeniu Evy do opowiadania .? Ogólnie jakie wrażenie na was wywarła ta postać ?
Taa i nie zwracajcie uwagi na "kropki" - pisałam w Wordzie, więc czasem może się pojawić taka "dziwna" czcionka ;(

Komentujcie, proszę was <3
Naprawdę LEPIEJ się pisze, gdy się widzi reakcje, komentarze ;) Proszę was ;*

5 komentarzy:

  1. dziewczyno kocham cię xD :)LLN
    Eva wydaje się fajna nowa postać bardzo mi się podoba :)
    ten rozdział jest interesujący ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział podoba mi się . ! zapraszam na mojego bloga
    http://ulicarapu.blogspot.com/ - też jest o 1D ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuuuuwieeelbiaaaamm dłuuuugieee rozdziały!

    Andziaaa. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku myślałam że Eva to zepsuje tą opowieść ale okazało się bardzo fajnie :D

    OdpowiedzUsuń