22 kwietnia 2012

Rozdział 7.

Leżałam na moim łóżku i powoli się uspokajałam. I tak było mi wystarczająco głupio, jak płakałam przy Zayn'ie. Ten bezskutecznie próbował wydobyć ze mnie co się stało. Ja nawet nie byłam w stanie mu tego powiedzieć.
Teraz żałowałam tego, co powiedziałam Liam'owi. Bez względu czy to była prawda czy nie, nie powinnam była tego mówić. A po za tym teraz miałam wątpliwości czy to była prawda.
Zwlekłam się z łóżka i podreptałam do łazienki. Obmyłam twarz lodowatą wodą.
Nie powinnam umawiać się z Liam'em. Przecież... i tak nie będziemy razem.
Wyszłam z łazienki i starałam się trzymać moje myśli z daleka od One Direction. No dobra trochę myślałam o Louis'ie. Doszłam do wniosku, że ostatnio spędzamy razem bardzo mało czasu. Musimy gdzieś razem się umówić. Napisałam do niego sms, żeby przyszedł do mnie jutro o 16.00. Mogliśmy wtedy pooglądać filmy, czy coś.
Nagle mi się przypomniało, że miałam zadzwonić do Violet i jej powiedzieć, co wydusiłam z Harry'ego. Wybrałam numer mojej przyjaciółki i starając się nie rozpłakać ponownie, powiedziałam, że Harry nie jest zły, tylko mu wstyd. Ona odetchnęła i mi podziękowała. Ale nie dała się zwieść.
-Mabel, co się stało? - zapytała z przerażeniem.
-Nie.. nic. Po prostu... - zaczęłam.
I zaczęłam opowiadać drżącym głosem o tym wszystkim. W pewnym momencie wybuchnęłam głośnym płaczem.
-Mabel, proszę cię, nie płacz. A może... - tu  Violet się zawahała. -  chcesz żebym do ciebie teraz przyjechała?
Parsknęłam wymuszonym śmiechem.
-Daj spokój, jest jedenasta w nocy. - powiedziałam zdruzgotana.
-Ale jak chcesz, to przyjadę.
-Nie no... Dam sobie radę... Kończę. - wydusiłam z siebie.
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i zapłakałam cicho. Nie wiem czemu tak histeryzowałam. Może dlatego, że Liam mnie zranił. Rzadko słyszałam takie przykre słowa. Ale to co do niego powiedziałam... Tez mógł się obrazić.
Uderzyłam ręką o ścianę i poszłam wziąć prysznic.
Sterczałam pod wodą dobre trzydzieści minut. W końcu wyszłam, osuszyłam się i ubrałam w piżamę. Poszłam do sypialni. Sprawdziłam czy mam jakieś wiadomości na telefonie. Była. Od Zayn'a. Z głośno bijącym sercem, otworzyłam sms'a.
"Wyskoczymy gdzieś jutro? I proszę cię nie płacz już ;*" - przeczytałam.
Uśmiechnęłam się delikatnie. Szybko odpisałam sms'em, że tak. Następnie opadłam na poduszkę i pogrążyłam się w śnie.

***


Przeciągnęłam się. Nie zamierzałam spędzić tego dnia nad użalaniem się nad sobą i nad sprawą z Liam'em. Dzisiaj randka z Zayn'em, więc... O rany! No tak! Złapałam szybko mój telefon i zobaczyłam czy nie mam jakiejś wiadomości. Były dwie od Zayn'a. Jedna mówiła: "O 18.00 przyjdę po ciebie.", a druga: "Śpij dobrze." Uśmiechnęłam się i zaczęłam się ogarniać. Zamieniłam parę zdań z rodzicami, którzy właśnie wybierali się do kościoła i rozpoczęłam poranną toaletę.
Godzinę później siedziałam przy biurku i robiłam lekcje na jutro. Trochę się nie mogłam skupić, ale ilekroć przychodziła mi do głowy jakaś myśl nie związana z matematyką, odpychałam ją.
Nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałam. To był Liam.
-Słucham? - odezwałam się oschle.
-Mabel... musimy się spotkać. - powiedział dziwnym głosem Liam.
-Po co? - starałam się nie wypaść zbyt wrogo, w końcu ja też go zraniłam, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać od wrednego tonu głosu.
-Muszę ci coś powiedzieć. To zajmie tylko chwilę. - powiedział błagalnie chłopak.
-Ale... okej. - westchnęłam.
-Za pół godziny w parku koło naszego domu. - oznajmił i się rozłączył.
Teraz już zupełnie nie mogłam się skupić na lekcjach. W końcu chwyciłam jabłko i wyszłam z domu. 
Przy parku w którym mieliśmy się spotkać, znalazłam się w piętnaście minut. Nie spodziewałam się jednak, że Liam też już tam będzie. Zobaczyłam go siedzącego na ławce tuż przy wejściu do parku. Gdy chłopak mnie zobaczył, zerwał się z siedzenia.
-Mabel! - wykrzyknął.
-Hej. - mruknęłam, nie patrząc mu w oczy.
Liam podbiegł do mnie. Przez chwilę panowała cisza.
-Co chciałeś mi powiedzieć? - zapytałam, dalej uparcie patrząc na swoje stopy.
-O. Chodzi o to, że... po prostu chciałem cię poprosić, żebyśmy się dalej przyjaźnili.
Milczałam. Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Jak mogliśmy się przyjaźnić, skoro ja mu się podobałam? Ale jednak nie byłam pewna, czy naprawdę tak było. Póki co wolałam milczeć.
-I... - zaczął Li - to co mówiłaś, to... była prawda.
Zamrugałam oczami. Rany.
-Liam... ja tez cię przepraszam... - powiedziałam cicho, łamiącym się głosem. - Nie chciałam, żeby tak wyszło.
-Nie ma sprawy. - wzruszył ramionami. - Miałaś rację. Ale to ja... muszę cię przeprosić. Potraktowałem cię... zupełnie nie tak jak powinienem.
-Dobra.
Zapanowała cisza.
-I obiecuję być grzeczny i nie sprawiać problemów. - wyszczerzył zęby. - Wiesz o co chodzi?
-Taaak. - uśmiechnęłam się. Chciałam zapomnieć.
Najbliższe dwie godziny spędziliśmy biegając po parku, niczym para dzieciaków. Goniliśmy wiewiórki, nawet właziliśmy na drzewa. Poszliśmy na zapiekanki. Było naprawdę fajnie. W pewnym momencie zobaczyłam, która jest godzina.
-O rany! - krzyknęłam, podrywając się z ławki, na której konsumowaliśmy zapiekanki. - Muszę iść!
-Dobra. - Liam też się podniósł. - Odprowadzić cię?
Po chwili wahania zgodziłam się.
Gdy byliśmy już może w połowie drogi, nagle wpadła mi do głowy przerażająca myśl. Że skoro spotykam się z Zayn'em, a Liam sam przyznał, że mu się podobam... co jeśli One Direction się rozpadnie PRZEZE MNIE. To nie chodziło o to, że miałam o sobie takie wysokie mniemanie. Bo nie miałam. Tylko się zmartwiłam, co by było gdyby... Pokręciłam głową. Teraz się nie będę tym martwić. Na razie wszystko w porządku. A potem... trzeba znaleźć Liam'owi dziewczynę. O tak.
Tymczasem znaleźliśmy się już pod moim domem. Pożegnałam się z Li i weszłam do środka. W kuchni zastałam moich rodziców, gawędzących z Louis'em.
-Hej. Długo czekałeś? - zmartwiłam się.
-Niee. - zaprzeczył Louis. - To idziemy do ciebie?
Weszliśmy po schodach, a potem znaleźliśmy się w moim pokoju, pomalowanym na turkusowo-szaro. Na jednej ze ścian była czarno biała tapeta, a na podłodze z napisami spoczywał jasny dywan. Lubiłam to miejsce.
Włączyliśmy mojego laptopa i zaczęliśmy oglądać Straszny film. Co chwilę wybuchaliśmy śmiechem. Po jakimś czasie stwierdziłam, że pora szykować się na randkę. Weszłam pod prysznic, a Louis miał w tym czasie przygotować mi jakieś odpowiednie ubrania. Gdy wyszłam z kabiny, Louis wbił do łazienki.
-Hej! - wrzasnęłam i w ostatniej chwili zakryłam się ręcznikiem. - Spadaj zboczeńcu!
-Pokręcić ci włosy? - zapytał, specjalnie się na mnie nie patrząc.
-Okej. - Sapnęłam i najpierw pobiegłam założyć to, co dla mnie wybrał. Były to czarne getry i jasnoniebieska koszula w kwiatki.
-Może być. - oceniłam mój strój, wracając do łazienki.
Po piętnastu minutach moja fryzura była gotowa. Zrobiłam delikatny makijaż i poszłam do swojego pokoju. Położyliśmy się z Louis'em na łóżku, jednocześnie uważając, żeby nie zepsuć mi fryzury ani make-up'u. Spędziliśmy chwilę gawędząc o Zayn'ie i choć nie miałam zamiaru przypominać sobie kłótni z Liam'em, Louis wyciągnął ze mnie o co poszło. Potem powiadomiłam go, że jednak dziś się pogodziliśmy. Mój kumpel właśnie powiedział, że się cieszy, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.


*****************************************************************************************************
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam. Nauka ;/

Prosiłabym - chociaż pięć komentarzy. Was to naprawdę niewiele kosztuje, a dla mnie to bardzo ważne i to daje mi motywacje do pisania.

;))

5 komentarzy:

  1. świetny blog :P
    czekam z niecierpliwością na nowe wpisy :P:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej super blog:) Mogłabyś informować mnie o kolejnych notkach na gg? oto mój numer: 25604514


    Zapraszam do siebie:
    http://beat-of-two-hearts.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super XD
    Bardzo się mi podoba twój styl pisania.

    OdpowiedzUsuń
  4. zajebiste , teraz bede tu wbijać bardzo często ;)
    masz chyba najlpsza historie z ich udzialem w necie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super dzisiaj zaczłam czytać i wydaje mi się,że pzeczytam wszystkie rozdziały :D

    OdpowiedzUsuń