-I co jest? - zapytał zdenerwowany Niall.
-Mamy wracać, wiedzą gdzie jest. - powiedziałam szybko, a Horan ostro skręcił.
Drogę powrotną pokonaliśmy naprawdę szybko. Gdy znaleźliśmy się pod domem chłopaków, wyskoczyłam szybko z samochodu i wpadłam na Louis'a, stojącego przy vanie.
-Gdzie ona jest? - powiedziałam głośno i usłyszałam jak Niall wychodzi z auta.
-W... szpitalu. - powiedział zdenerwowany Lou.
-Czemu?! - krzyknął Niall.
-Nie powiedzieli nam. Zadzwonili tylko i kazali nam przyjechać. - mruknął Louis. - Chodźcie.
Cała nasza trójka wsiadła do vana. Byli już tam Zayn, Harry, Liam i Danielle.
Martwiłam się o Evę jak nie wiem. Co jej się mogło stać, że trafiła do szpitala?! Jezu, chyba już nigdy nie pójdę na melanż... Podczas jazdy nikt się nie odzywał. Louis jechał stanowczo za szybko, ale miałam to gdzieś. Stukałam stopą o podłogę i ciągle odgarniałam grzywkę. Zawsze tak robiłam, gdy się denerwowałam.
W końcu samochód się zatrzymał. W ułamku sekundy wyskoczyliśmy z vana i pobiegliśmy w kierunku szpitalnego wejścia. Szliśmy naprawdę szybko w kierunku lady, za którą siedziały dwie pielęgniarki.
-Gdzie leży Eva Flint? - wypaliłam szybko imię i nazwisko Evy.
Pielęgniarka spojrzała na mnie spode łba, mrucząc pod nosem coś o "dzień dobry" i szacunku do starszych. Zagotowało się we mnie.
-Ee... już patrzę... W sali 67, ale nie wolno tam teraz... - zaczęła.
Ale my już szliśmy w kierunku odpowiedniej sali. Chcieliśmy się jak najszybciej dowiedzieć, co się stało Evie. Stanęliśmy pod odpowiednią salą. Harry już chciał wejść do środka, gdy nagle z pomieszczenia wyszedł lekarz. Był to ten sam mężczyzna, który badał Louis'owi rękę. Facet miał markotną minę.
-Dzień dobry, co się jej stało? - wypalił Niall.
Lekarz podniósł głowę i dopiero teraz nas zobaczył.
-Witam. - przyjrzał nam się uważniej, chyba nas rozpoznał. - Wy jesteście do Evy?
Pokiwaliśmy głowami.
-Przykro mi, mam smutną wiadomość. - powiedział, patrząc na nas ze smutną miną.
O Boże. Zrobiło mi się zimno. Facet wyglądał jakby chciał powiedzieć, że Eva... nie żyje. Zacisnęłam ręce w pięści.
*oczami Evy*
Otworzyłam powoli oczy. Było biało. Wszędzie. Czy ja jestem do cholery w niebie? Momentalnie parsknęłam śmiechem. Na pewno nie. Otworzyłam szerzej oczy i ujrzałam wnętrze szpitalnej sali. Odetchnęłam. Przynajmniej żyję. Chociaż z jakiej racji jestem w szpitalu? Co się stało? Uniosłam się delikatnie na łokciach i natychmiast poczułam ból całego ciała. Jezu, co mi się stało? Wszystko mnie bolało. Czemu? Nagle w oczy rzuciły mi się liczne siniaki na rękach. Co to ma znaczyć?!
Nie miałam pojęcia co się dzieje. Chyba pozostało mi tylko czekać na lekarza. Z korytarza dobiegły mnie głosy. Nie byłam w stanie określić, o czym rozmawiają tamci ludzie. Nie obchodziło mnie to. Postanowiłam czekać.
Póki co chciałam sobie przypomnieć co się wczoraj stało. To nie było łatwe. No ale dobra... Koncert, na którym Niall zaśpiewał dla mnie. Zrobiło mi się cieplej na sercu. Potem... ach tak, pamiętam. Potem poszliśmy do klubu. Nie piłam za dużo. Niall też nie. Pamiętam jak z nim tańczyłam... Potem z Harry'm, Liam'em... Generalnie tylko z ludźmi, których znałam. A potem co? Próbowałam sobie przypomnieć. Nie mogłam. Zaczęła mnie boleć głowa. Stęknęłam głośno i opadłam na poduszki. To wszystko na nic. Nie przypomnę sobie. Chociaż... Przed oczami pojawił mi się obraz jakiegoś faceta z zarostem. Ale co... Popukałam się w głowę. Poczułam, że mam plaster na skroni. Kurde.
No i co z tym facetem? Zaczęłam intensywniej myśleć. Nagle zaczerpnęłam głośno powietrza. W jednej chwili przypomniałam sobie wszystko. Taniec. On zaprosił mnie na spacer. Zgodziłam się, nudziło mi się już trochę. Przechodziliśmy przez jakieś ciemne ulice. A potem...
Wybuchnęłam płaczem. Już wiedziałam co się stało.
Nakryłam sobie głowę poduszką i ignorując straszliwy ból mięśni, zaczęłam płakać jeszcze głośniej. To niemożliwe... Jak to się w ogóle mogło zdarzyć. Mi?! Przecież jestem jedną z brzydszych dziewczyn, które mieszkają w Londynie. Do cholery, ten facet mógł zabrać ze sobą każdą... Płakałam naprawdę głośno. Lada chwila ktoś tu przyjdzie. Ale miałam to gdzieś. Po tym co się stało... Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Chyba pozostało mi tylko płakać.
Nagle usłyszałam otwierane drzwi. Zamarłam.
-Eva... - powiedziała dziewczyna, która weszła do sali.
Powoli zdjęłam z głowy poduszkę. Ujrzałam jak przez mgłę dwie postacie. Miały damskie sylwetki. Jedna z nich podeszła szybko do mnie i usiadła na skraju łóżka. Chwyciła mnie w ramiona. Nie wiedziałam kto to jest, ale mnie to nie obchodziło. Znowu zaczęłam płakać. Moje łzy moczyły koszulkę siedzącej obok osoby. Druga natomiast podeszła do mnie i pogłaskała mnie po głowie.
-Wiem. Przykro mi. - powiedziała cicho.
Nagle rozjaśniło mi się w głowie. Obok siedziała Mabel, a przed chwilą odezwała się do mnie Violet. Ucieszyłam się, że tu są.
Czas mijał, a ja powoli się uspokajałam. Przestałam płakać, tylko pociągałam nosem co jakiś czas. Właściwie nie pamiętałam szczegółów tamtej nocy. Płakałam tylko dlatego, że przerażał mnie ten fakt.
Już byłam spokojna.
-Nie płacz już. Jest dobrze. - powiedziała cicho Mabel, cierpliwie trzymająca mnie w objęciach.
Pokiwałam głową.
-Wiem.
Wyprostowałam się.
-Dzięki. - powiedziałam cicho.
-Nie ma sprawy. - uśmiechnęła się lekko Mabel.
Milczałyśmy prze chwilę.
-A... są chłopaki? - zapytałam cicho.
-Są na korytarzu. - mruknęła Violet.
-A Niall? - spuściłam głowę.
Zauważyłam, że dziewczyny spojrzały szybko po sobie. Jasne. Nie przyszedł. Co ja sobie w ogóle wyobrażałam? Że kim dla niego jestem? Znowu zapiekły mnie oczy.
-On... - zaczęła Mabel. - zdenerwował się i... wyszedł. Liam za nim poszedł.
Trochę mi ulżyło. Jednocześnie się martwiłam.
Rozległo się ciche pukanie. Mabel spojrzała na mnie niepewnie.
-Mogą wejść? - zapytała mnie.
-Jasne. - zgodziłam się.
-Wchodźcie. - powiedziała głośniej Violet.
Drzwi sali powoli się otworzyły.
-Cześć. - powiedział nieśmiało Lou.
-Jak się czujesz? - zapytał Zayn.
Zastanawiałam się przez chwilę co powiedzieć. W gruncie rzeczy... mogło być gorzej.
-Dobrze. - mruknęłam, chodź to nie było do końca zgodne z prawdą.
Louis, Zayn i Harry podeszli do mnie. Usiedli na łóżku, a Mabel zeszła, ignorując Zayn'a. Violet przyglądała się im uważnie.
-Pokłóciliście się? - zapytała Violet bardzo cicho, aby nikt inny nie słyszał.
Jednak ja usłyszałam.
-O co chodzi? - zainteresowałam się.
-Aa... o nic. Nie będę teraz ci opowiadać. - Mabel zerknęła nieśmiało na Zayn'a i spuściła natychmiast wzrok.
Wzruszyłam ramionami.
-Pogadajmy o czymś... - przerwałam ciszę.
-Zayn, przepraszam. - wypaliła nagle Mabel. - Przesadziłam.
Malik spojrzał na nią lekko zdziwiony.
-Spoko. Ja... też przepraszam. - uśmiechnął się delikatnie.
Mabel usiadła Zayn'owi na kolanach i się do niego przytuliła.
-Ale wiesz... to była Violet. - powiedział cicho.
-Ale co? - zdziwiła się Mabel.
-Zataczała się... i chciałem żeby gdzieś usiadła. - wytłumaczył.
Zdenerwowało mnie, że o niczym nie wiem.
-Opowiadajcie. - powiedziałam.
Zayn szybko streścił mi, jak Mabel zobaczyła go na parkingu. On przytulał jakąś dziewczynę, którą okazała się być Violet. Ponoć Mabel się obraziła, nie wiedziała kto to jest. Pokiwałam głową. Już rozumiałam.
Spędziliśmy jeszcze trochę czasu, gadając o głupotach. Denerwowało mnie, że Harry zerkał na mnie potajemnie co jakiś czas. Jakby bał, że coś ze mną jest nie tak. Wkurzyłam się. Miałam ochotę na niego nawrzeszczeć, ale się powstrzymałam.
-Możecie już wyjść? - zapytałam cicho. Chciałam odpocząć.
-Jasne. - powiedział Lou i wszyscy zerwali się na równe nogi.
Westchnęłam. Traktowali mnie jak... kalekę. Wszyscy wyszli już z sali. Położyłam się delikatnie na poduszkach. Ignorując ból, zasnęłam.
***
W szpitalu byłam jeszcze cztery dni. Chodziło głownie o to, aby siniaki poznikały, żeby się wszystko zagoiło. I tak w domu miałam brać parę rodzajów leków. Ale ogólnie czułam się dobrze. Praktycznie nic mnie nie bolało, nie miałam żadnych trwałych uszkodzeń.
W szpitalu proponowano mi parę razy pomoc psychologa. Osobiście uważałam, że to nic nie da, bo przecież nie pamiętam nic z tamtej nocy. Jednak się zgodziłam. Lecz już po jednej konsultacji stwierdziłam, że nie chcę tego kontynuować. Chciałam tylko zapomnieć, że coś takiego w ogóle się przydarzyło.
Muszę przyznać, że byłam miło zaskoczona ilością odwiedzin w szpitalu. Oczywiście, nie przyszedł nikt z mojej szkoły, ale miałam to gdzieś. Był Niall. Przyszedł dopiero dwa dni później. Przeprosił mnie, że przychodzi dopiero teraz, ale on też musiał się ogarnąć. Chodził ciągle zły. W sumie mu się nie dziwiłam. Gdy był ze mną w sali, powoli się uspokoił, wrócił do siebie.
Oprócz niego odwiedzały mnie Mabel, Violet, Danielle i pozostała czwórka chłopców. Przy nich zawsze się rozluźniałam. Jednak najbardziej zdziwiły mnie odwiedziny rodziców. Niby nic dziwnego, że do mnie przychodzili, w końcu byłam ich córką. Ale nie wiedziałam, że się o mnie tak martwią. To było miłe. Zwykle mieli mnie gdzieś. Liczyła się dla nich tylko praca i znajomi. Teraz... miałam nadzieję, że to się odmieni. Nawet przyjechała moja starsza siostra Kate, która przecież nigdy się mną nie interesowała.
Po czterech dniach z pomocą Danielle spakowałam wszystkie moje rzeczy. Louis podjechał pod szpital i zabrał nas do ich domu. Chciałam im tylko podziękować za opiekę i pojechać do swojego domu. W końcu rodzice mieli teraz dla mnie więcej czasu.
-Hej! - krzyknęłam.
-Eva! - usłyszałam radosne krzyki i do przedpokoju wbiegło stado "dzikich bawołów".
-Normalnie jak sawanna. - zachichotałam. Ostatnio powrócił mi humor.
Chłopcy łapali mnie w ramiona i podrzucali do góry.
-Hura! - zaczęli krzyczeć.
Wszyscy się śmiali. Nawet Niall. Cieszyło mnie to.
-Dobra, zaraz mnie udusicie! - zawołałam ze śmiechem. - Jadę teraz do domu.
-A przyjedziesz potem? - Liam zrobił słodkie oczka.
-Uważaj sobie kolego. - zawołała Danielle i uderzyła go lekko w ramię.
Zaśmiałam się.
-Oczywiście, też chcę żebyś przyjechała. - uśmiechnęła się Danielle.
Dzisiaj z dziewczyn była tylko ona. No tak, przecież Mabel i Violet też mają swoje domy. Muszą w nich spędzać trochę czasu.
-Póki co nie. Odnawiam relacje z rodzicami. - powiedziałam. - To lecę! Pa!
-Paaaa! - usłyszałam i uśmiechnęłam się do siebie.
Wyszłam z domu i od razu wskoczyłam do samochodu Louis'a.
Mój dom leżał niedaleko, więc podróż była krótka. Gdy dotarliśmy, wysiedliśmy z samochodu i Lou pomógł mi wyjąć walizkę z bagażnika.
-Dzięki. Hej! - powiedziałam.
-Cześć. - uśmiechnął się lekko.
Wsiadł z powrotem do środka. Spojrzałam na odjeżdżający samochód. Westchnęłam.
Wsiadł z powrotem do środka. Spojrzałam na odjeżdżający samochód. Westchnęłam.
Weszłam do domu. Powitali mnie rodzice.
-Chodź do salonu!- zawołała mama, odkładając na bok mój bagaż.
-Po co? - zaciekawiłam się.
-Zobaczysz. - powiedział tajemniczo tata i zaprowadził mnie do odpowiedniego pokoju.
Gdy tylko weszliśmy do salonu, szeroko się uśmiechnęłam.
-Uau! - krzyknęłam.
Nie mogłam w o uwierzyć. Salon był cały w serpentynach, balonach i Bóg wie czym. Wszędzie walało się konfetti, a długi stół zastawiony był wspaniałym jedzeniem.
-Dziękuję! - zawołałam i wyściskałam rodziców.
Byłam przeszczęśliwa. Rzuciłam się od razu na jedzenie. Było pyszne. Ciastka, ciasteczka, chrupki, cukierki. Był nawet tort.
-Sama robiłam. - pochwaliła się moja mama, gdy pochłonęłam już trzeci kawałek.
-Jest pyszny. - uśmiechnęłam się. - I... dziękuję, że to wszystko dla mnie zrobiliście.
Rodzice uśmiechnęli się szeroko. Mam nadzieję, że już zawsze będziemy tacy szczęśliwi jak teraz.
Przez resztę dnia oglądaliśmy filmy familijne, przeglądałyśmy zdjęcia z albumu i ogólnie cieszyliśmy się moim powrotem do zdrowia. Było cudownie. Dopiero wieczorem poszłam na górę. Umyłam sie dokładnie, przebrałam w piżamę i usiadłam na łóżku. Najpierw postanowiłam zadzwonić do Mabel i poprosić ją o coś. Zawsze wolałam ją od Violet. Nie wiem czemu. Po prostu.
-Hej. - powiedziałam wesoło, gdy Mabel odebrała.
-Cześć! - krzyknęła. - Już jesteś w domu?
-Tak, tak.
-I jak się czujesz? - zapytała.
-O wiele lepiej, dzięki. Wiesz, chciałam cie poprosić o coś... - zaczęłam niepewnie.
-Tak?
-Spotkasz się jutro ze mną, chciałam się o coś spytać... - mruknęłam.
-Jasne. Nie idziemy jutro do szkoły, mamy wolne, bo jest Wielki Czwartek. - powiedziała.
-A, no tak! W niedzielę Wielkanoc! No to... jutro o 10:00 w kawiarni koło Big Bena, tej co ostatnio. - zadecydowałam.
-Ok. - zgodziła się Mabel. - To do jutra!
Też się pożegnałam i rzuciłam telefon na łóżko. Teraz postanowiłam trochę pouzupełniać mój komiks. Tak wiele się zmieniło od kiedy rysowałam w nim ostatnio... Uśmiechnęłam się do siebie. Teraz już nie potrzebowałam wymyślania historii o 1D. Teraz byłam częścią prawdziwej historii. Uśmiechnęłam się do siebie. Zielony zeszyt wrzuciłam pod łóżko. Może kiedyś.
Odpaliłam laptopa i usiadłam na pościeli. Już po chwili wchodziłam na jakąś plotkarską stronę, gdzie były same newsy o One Direction. Chciałam się tylko rozejrzeć. Nagle coś mi się rzuciło w oczy. Nagłówek: "Dziewczyna Niall'a chora?!"
Westchnęłam. W sumie czego się spodziewałam. Kliknęłam w link i spojrzałam na stronę. Znajdowały się na mnie moje zdjęcia, jak wychodzę ze szpitala w towarzystwie Danielle. Na szczęście nie było zdjęć z klubu. Odetchnęłam. Postanowiłam już nie czytać więcej tej strony. Jednym ruchem wyłączyłam laptopa i zagrzebałam się w pościeli. Powoli zasypiałam, gdy usłyszałam dźwięk sms'a. Zaklęłam w myślach i sięgnęłam po telefon. Gdy zobaczyłam nadawcę wiadomości, moja złość minęła. To był Niall. Uśmiechnęłam się do siebie. Przeczytałam miłego sms'a na dobranoc. Odpisałam cos równie miłego i opadłam na poduszki.
Wiedziałam, że teraz znowu zacznę myśleć o tamtym wieczorze. Po prostu... miałam już w nawyku, że przed snem zawsze sobie to przypominałam. Byłam zła na siebie. W końcu chciałam jak najszybciej o tym zapomnieć! Wrócić do normalnego życia! Ale się nie dało.
Po godzinie idiotycznych rozmyślań zasnęłam.
Gdy tylko weszliśmy do salonu, szeroko się uśmiechnęłam.
-Uau! - krzyknęłam.
Nie mogłam w o uwierzyć. Salon był cały w serpentynach, balonach i Bóg wie czym. Wszędzie walało się konfetti, a długi stół zastawiony był wspaniałym jedzeniem.
-Dziękuję! - zawołałam i wyściskałam rodziców.
Byłam przeszczęśliwa. Rzuciłam się od razu na jedzenie. Było pyszne. Ciastka, ciasteczka, chrupki, cukierki. Był nawet tort.
-Sama robiłam. - pochwaliła się moja mama, gdy pochłonęłam już trzeci kawałek.
-Jest pyszny. - uśmiechnęłam się. - I... dziękuję, że to wszystko dla mnie zrobiliście.
Rodzice uśmiechnęli się szeroko. Mam nadzieję, że już zawsze będziemy tacy szczęśliwi jak teraz.
Przez resztę dnia oglądaliśmy filmy familijne, przeglądałyśmy zdjęcia z albumu i ogólnie cieszyliśmy się moim powrotem do zdrowia. Było cudownie. Dopiero wieczorem poszłam na górę. Umyłam sie dokładnie, przebrałam w piżamę i usiadłam na łóżku. Najpierw postanowiłam zadzwonić do Mabel i poprosić ją o coś. Zawsze wolałam ją od Violet. Nie wiem czemu. Po prostu.
-Hej. - powiedziałam wesoło, gdy Mabel odebrała.
-Cześć! - krzyknęła. - Już jesteś w domu?
-Tak, tak.
-I jak się czujesz? - zapytała.
-O wiele lepiej, dzięki. Wiesz, chciałam cie poprosić o coś... - zaczęłam niepewnie.
-Tak?
-Spotkasz się jutro ze mną, chciałam się o coś spytać... - mruknęłam.
-Jasne. Nie idziemy jutro do szkoły, mamy wolne, bo jest Wielki Czwartek. - powiedziała.
-A, no tak! W niedzielę Wielkanoc! No to... jutro o 10:00 w kawiarni koło Big Bena, tej co ostatnio. - zadecydowałam.
-Ok. - zgodziła się Mabel. - To do jutra!
Też się pożegnałam i rzuciłam telefon na łóżko. Teraz postanowiłam trochę pouzupełniać mój komiks. Tak wiele się zmieniło od kiedy rysowałam w nim ostatnio... Uśmiechnęłam się do siebie. Teraz już nie potrzebowałam wymyślania historii o 1D. Teraz byłam częścią prawdziwej historii. Uśmiechnęłam się do siebie. Zielony zeszyt wrzuciłam pod łóżko. Może kiedyś.
Odpaliłam laptopa i usiadłam na pościeli. Już po chwili wchodziłam na jakąś plotkarską stronę, gdzie były same newsy o One Direction. Chciałam się tylko rozejrzeć. Nagle coś mi się rzuciło w oczy. Nagłówek: "Dziewczyna Niall'a chora?!"
Westchnęłam. W sumie czego się spodziewałam. Kliknęłam w link i spojrzałam na stronę. Znajdowały się na mnie moje zdjęcia, jak wychodzę ze szpitala w towarzystwie Danielle. Na szczęście nie było zdjęć z klubu. Odetchnęłam. Postanowiłam już nie czytać więcej tej strony. Jednym ruchem wyłączyłam laptopa i zagrzebałam się w pościeli. Powoli zasypiałam, gdy usłyszałam dźwięk sms'a. Zaklęłam w myślach i sięgnęłam po telefon. Gdy zobaczyłam nadawcę wiadomości, moja złość minęła. To był Niall. Uśmiechnęłam się do siebie. Przeczytałam miłego sms'a na dobranoc. Odpisałam cos równie miłego i opadłam na poduszki.
Wiedziałam, że teraz znowu zacznę myśleć o tamtym wieczorze. Po prostu... miałam już w nawyku, że przed snem zawsze sobie to przypominałam. Byłam zła na siebie. W końcu chciałam jak najszybciej o tym zapomnieć! Wrócić do normalnego życia! Ale się nie dało.
Po godzinie idiotycznych rozmyślań zasnęłam.
*oczami Mabel*
Wstałam o 8:30. Dzisiaj byłam umówiona z Evą. Miała przerażony głos jak prosiła o spotkanie, ciekawe o co może chodzić. Martwiłam się o nią. Przecież naprawdę dużo przeżyła. Owszem, nie pamiętała tego, ale jednak... Sama świadomość, że jej się to przytrafiło...
Potrząsnęłam głową. Nie będę się tak zamartwiać. A po za tym... Mam jeszcze jedno zmartwienie...
Dzisiaj postanowiłam przedstawić moim rodzicom Zayn'a. Denerwowałam się jak nigdy. Mojego byłego nie przedstawiałam, powiedziałam tylko rodzicom, że mam chłopaka. Ale Zayn... to inna sprawa. Jego muszę przedstawić. Jest dla mnie naprawdę ważny.
O 9:15 byłam już gotowa. Poprawiłam grzywkę i z ciężkim sercem zeszłam na dół. Zastałam tam rodziców, mieli wolne z okazji Wielkiego Czwartku.
-Mamo, tato! - zawołałam, czując, że zaraz mi wyskoczy serce z piersi.
-Tak? - zapytała mama, opierając się o kuchenny blat.
-Ee... chciałam wam coś powiedzieć. - zarumieniłam się i spojrzałam na dół.
-O co chodzi? - zdziwiła się moja mama. Tata się tylko przyglądał.
-No bo... e... wiecie, ja... - zaczęłam się jąkać i nagle wypaliłam: - Mam chłopaka.
Czułam się okropnie. Nienawidziłam takich sytuacji. Nie wiedziałam czego się spodziewać po rodzicach.
-Znowu? - zaśmiał się tata.
Odetchnęłam. Przynajmniej trochę rozładował atmosferę.
-To dopiero mój drugi. To nie jest dużo. - zaprotestowałam.
-Wiem, wiem, żartuję. - uśmiechnął się tata.
-Kto to jest? - zapytała mama.
-Ee... kumpel Louis'a. - powiedziałam, zadowolona z siebie.
Imię Tomlinsona zadziałało na moich rodziców jak zwykle pozytywnie. Obydwoje uśmiechnęli się szerzej.
-Oo, z tego zespołu? - powiedziała słodko mama. Jezu, jak ona ubóstwiała Louis'a.
-Tak. - mruknęłam.
-Aa, to ja już wiem, czemu ty tak do nich ostatnio często jeździsz! - zauważył mój tata, uśmiechając się pod nosem.
-Po prostu ich lubię. - powiedziałam zażenowana.
-A ja ci pozwalałam tam jeździć na noc... - westchnęła moja mama. - Teraz nawet nie wiem, czy jesteś dziewi...
-Ej! - krzyknęłam. - Przestań!
To już była przesada! Mój tata wybuchnął śmiechem.
-Śmiej się, śmiej. - pokręciła głową mama. - Jak kiedyś przyjdzie z brzuchem, to zobaczysz.
O nie. Jak ja jej nienawidzę.
-Mamo. Proszę cię. Siedź cicho. - warknęłam, czując że się rumienię.
-Żartuję, Mabel. - zaśmiała się moja mama.
-Ha ha ha. - powiedziałam z sarkazmem.
-Tylko wiesz... Jak się coś zdarzy to mi powiedz. - rozkazała mama.
-Jasne. Żebyś mi znowu gadała takie rzeczy. - pokręciłam głową.
-Przecież tylko żartowałam. - uśmiechnęła się moja mama.
Skrzywiłam się.
-Przyprowadzisz go dzisiaj? - zapytał mój tata.
-Jeśli chcecie...
-Chcemy, chcemy. - powiedziała moja mama. - Tylko przed 16:00, idziemy wtedy do kościoła.
-Okej. Ja już wychodzę. - odeszłam parę kroków. - Umówiłam się z koleżanką.
-Koleżanką... Już to widzę. - zaśmiał się mój tata.
-Naprawdę. - mruknęłam ze złością i trzasnęłam frontowymi drzwiami.
******************************************************************************************************
Hey ;D
Nienawidzę mojego kompa -,- zacina się co dziesięc minut <grrr> Dodałam w weekend, tak jak obiecałam ;DD
No więc... ktoś się już domyślał, że Eva bd w szpitalu, wiec was pewnie nie zaskoczyłam. Ale pewnie sie nie domyślaliście że stanie jej sie to co napisałam. I mam nadzieje że nie przesadziłam z tym gwałtem. Ale w końcu ona tego nie pamięta, wiec nie byłam aż taka okrutna .
+Przepraszam że w tym rozdziale tak mało 1D, ale za to... w następnym będzie caaaaały czas o nich ;DD Właściwie to o Zayn'ie xd Nie mg sie doczekac tamtego rozdziału, mam super pomysł *.* Tylko nie wiem czy bd w nastepnym rozdziale czy jeszcze kolejnym ;D
*Proszę o co najmniej 10 komentarzy ;**